Sylwuś To był taki spontan... facet miał być marzec, kwiecień. A dzwonił przedwczoraj wieczorem że wczoraj rano przyjeżdża. Dzień był dla mnie tragiczny. Rano tak do godziny 9 było cieplutko. Potem słońce zaszło i ziiiiiimno. Powiem Ci że trochę jestem zła, bo właśnie zawalili całego świerka. I wszystko do sprzątania. Jakby nie mogli obok sypać. No i rozjechali mi tuję rheingold i jednego berberysa. Aha, no i dwie tujki kuleczki małe musieli wykopać. Tzn.. wyrwali. Brr jak przyszłam i zobaczyłam...

.
Rheingolda może jeszcze uratuję. Berberysa też może jeszcze uratuję.
Krystynko nie wiem czy taką dobrą porę.. ziemia zamarznięta i kilofem musieli walić. Trwało to i trwało.
Aniu studnia to zawsze studnia. A tak to choć po ciotkach, rodzicach i lej wodę w baniak. Nie bardzo uciążliwe ale mimo wszystko trochę niewygodne
Grażynko chyba antyreklamową. Panowie zaczęli pracę od piwa.. potem kawusie chcieli. Dopiero potem się za robotę wzięli. Ale to nie istotne. Najgorsze jest to że myślę że nabili nas na jakieś 5 metrów. Przywieźli materiału dokładnie na 20 m. I dokładnie tyle wyszło. Wszyscy mają studnie na 12-18 metrach oprócz mojego Taty. A ja jestem niżej poziomem to wydaje mi się że powinno być to mniej. Poza tym miał chodzić i szukać żyły wodnej. A oni przyjechali i zapytali tu może być? No może, no to ok. I tyle. Gdzieś przy 13-15 metrach woda się pojawiła chyba dobra bo już coś tam oglądali i sobie szeptali. A potem powiedzieli że i tak do 20 muszą kopać żeby filtr włożyć. Tyle ile nerw straciłam to głowa mała. Wiadomo że ludzie nie mają worka z pieniędzmi bez dna. Dopiero jak zaczęliśmy się denerwować to jeden powiedział do majstra że gospodarz informuje że ma ograniczone koszty.
Bozuniu kopiemy studnię

Wreszcie

. Chciałam mieć to już z głowy bo wiadomo że przy tym nie da się wyliczyć że wyniesie to tyle czy tyle. To zależy jak to z wodą jest.
Oj mówię Wam dziewczyny że niby wiercenie studni a nerw mnie to kosztowało tyle że szok. Jeszcze dzisiaj w nocy mi się śniło wiercenie.