Co ja mam Ci Kasiu napisać ...

....pocieszę Cię jedynie

...wszak natura rządzi się swoimi prawami , na które - niestety , ale nie mamy wpływu .
Cztery lata temu miałam burzę z ogromnym gradem , wielkości piłeczki ping - pongowej ....stałam i zwyczajnie ryczałam

- nie wiedząc za co się najpierw zabrać . Hosty , tulipany były pocięte , niczym na sałatkę ...nie wspomnę o okolicznych drzewach , którymi to liśćmi usłany był cały ogród . Wywieźliśmy wtedy osiem chyba taczek lodowych kulek , razem z liśćmi i resztkami z roślin potraktowanych barbarzyńsko przez grad .
Co niektórzy pukali się w czoło

...mówiąc , że ludziom skosiło ziemniaki , kukurydzę , zboża ...etc..., a ja na to ...jakbym miała zasiewy , czy też sadzonki w polu to też bym ryczała....wszystkiego szkoda , a najwięcej - to naszej pracy i wkładu finansowego ....
Okropny ten maj ...a czerwiec - wszak zaczęły się oktawy od Bożego Ciała i trzech " myrdacy " ...jak to u nas mówią ...Roberta , Norberta i Medarda . Wówczas są u nas i wiatry , burze i ulewy ...już się boję . Gonię wtedy z donicami i doniczkami ( mam ich ponad dwadzieścia) .
Tulę

do

...może jednak da się uratować robinię ...drzewo się zrośnie . Posmaruj maścią ogrodniczą , owiąż taśmą specjalną i daj jej podpory - coś na kształt rusztowania ...unieruchomienia ...coś , jak szyna gipsowa.
Buziaki
