
Witam serdecznie wszystkich miłych gości


Wczoraj wróciłam ledwo żywa. To była taka typowa objazdówka autokarowa. A jechaliśmy daleko, bo na Wyspy. Tak więc, widziałam trochę Anglii, ale głównie Szkocji. Strasznie męcząca wyprawa, ale co zobaczyłam, to moje

A oglądać jest co

Łupów roślinnych żadnych nie mam, bo po pierwsze, nie było czasu na takie rzeczy, a po drugie, chyba kierowcy by mi kazali biec za autokarem, jakbym im jakieś doniczki próbowała wtaszczyć

Sheanna Cooneryego nie widziałam, potwora z Loch Ness też nie. W drugim przypadku pewnie zadziałał fakt niewypicia narodowego trunku Szkotów

Naoglądałam się za to ślicznych miasteczek ze ślicznymi domkami i ślicznymi przedogródkami.
Aha, tam też mają czarną plamistość na różach

Co nie zmienia faktu, że Brytyjczycy miłość do roślinności i ogrodów mają chyba we krwi

Droga Toniu , moja Colette to jeszcze młodziak, więc nie pomogę Ci

Właściwie to bym się nie zdziwiła słabym powtarzaniem. W końcu to taka odporna na mróz odmiana. Zawsze jest coś za coś.
100krotko - szkoda tej Twojej VV. Zachwyca mnie ta odmiana. Słabsze kwitnienie historycznych już przebolałam

Mam tyle zaległości, że sama nie wiem, od czego zacząć. To może od róż, które fociłam jeszcze przed wyjazdem.
Fresia i Souvenir de la Malmaison


Gloria Dei i Gartentraume


Abraham Darby
