Emko ja też urodziłam się w mieście i choć koło domu był mały ogródek, to wcale nie lgnęłam do niego.
Teraz choć mam czasami dosyć tej roboty w kółko i tych wydanych pieniędzy na ogród (zwłaszcza jak pomarznie coś) , to za żadne skarby nie wróciłabym do mieszkania w bloku. Domek ma swoje zalety i wady...dach i rynny na Twojej głowie (mi 3 lata temu tornado zabrało część dachu), elewacja też, schody, podjazd...i masa innych rzeczy o których kosztach i utrzymaniu nie myślisz mieszkając w bloku.
Ważne jest żeby polubić to co się ma i pozytywnie nastawiać się do życia. Ogrody...działki czy nawet balkony pomagają nam w tym.
Jak wygrasz buduj...
Iwonko dwa dni temu skrobałam szyby w samochodzie, ale dzień wcześniej pochowałam rośliny w domu. Zmarzło kilka sałat i parę kwiatków, ale ogólnie bez większych szkód.
Jolu widok z tarasu jest jeszcze o tyle fajny, ze nie mam przed sobą budynków (na razie i mam nadzieję na długo) i widzę daleko, daleko, choć przez chaszcze sąsiadów. Co wieczór na leżaku spędzam czas obserwując samoloty...ptaki...i wioskę w oddali...
To wycisza i jest super, a książki "smakują" jak nigdy przedtem.
