




co do periovskii... to nic więcej przy niej nie robię, ale wydaje mi sie, że to wiosenne okiełznanie wychodzi jej na dobre, bo gałązki juz od poczatku rosna w górę i chociaż są pokręcone, to tak sie nie "rozłażą".
Alebciu - wcale sie nie dziwię, że Felicia Cię za serducho chwyciła



Posiadłam ja drogą... kupna przez zaprzyjaźnioną osobę mieszkającą w Anglii, bo w Polsce jej nie ma. Na początku tak się bałam, że nie przeżyje (straszyli mnie jej słabą mrozoodpornością, a w dodatku przyszła do mnie w połowie listopada ) że dostała potężny kopiec i jeszcze przykrycie z gałązek. Wiosna okazało się, że żyje i ma się świetnie. Tej zimy kopczyk miała juz trochę mniejszy, ale kołderkę z gałązek też dostała. Jako jedna z nielicznych miała niewielkie uszkodzenia mrozowe (w porównaniu z całą resztą, która startowała od kopczyka).
Jest niezwykle zdrowa różą - w poprzednim sezonie nie chorowała w ogóle (nawet robale ją omijały), po tym paskudnym, deszczowym lecie ma pojedyncze listki z plamistością i naprawdę wyróżnia się spośród coraz wiekszej liczby gołonożnych panien...

Jest niewysoka - ok. 50-60 cm, pędy miękkie, kwiaty zebrane w grona - kolor - jak widać - właściwie trudno go jednoznacznie opisać - beżowo-kremowo-różowopudrowy ? Powtarza kwitnienie, no i pachnie... no pachnie tak, że leżak najchętniej stawiam w pobliżu.... ale to przecież piżmówka, więc nie ma się co dziwić.
Generalnie - zdrowa, świetna róża, to był dobry zakup.








