Gosiu, niestety to nie ten sam, ten nasz narodowy bohater od Poznania to jest Stefan Czarniecki a ten od Malmaison to jest Stefan Czarnecki.
Choć bardzo podobnie sie nazywają to jesdnak nie to samo nazwisko Lecę dzisiaj dalej ogladać, a na fotki trzeba poczekać do wieczorka
Mam nadzieję że bedę miała jeszcze trochę sił wieczorkiem bo mam jeszcze sporo do ogladania dzisiaj
Ludoteka to pewnie też jest dobro narodow, może nie sklasowane ale zawsze
Witajcie dziewczyny Gabiś, szczególnie w tych płatnych parkach są ekipy do 20 ogrodników na pełny etat dlatego takie zadbane, nie to co nasze małe ramionka. Jak tu dogonić
mistrzów? Aniu, dziękuję
Dziewczyny, spędziłam wspaniały weekend, choć wczoraj wieczorem byłam całkiem skonana. Było cieplutko, grzało słoneczko i korzystałam z dni własności narodowej
aby zwiedzić kilka ciekawych miejsc. Nie wiem czy w Polsce też są organizowane takie dni gdzie muzea są darmowe, przynajmniej te publiczne a prywatne często po
zniżonej cenie. Otwierają też swoje wrota miejsca publiczne i często prywatne zwiazane z historią, albo zabytki które nie są normalnie dostepne. I to jest właśnie to
co jest niesamowicie ekscytujące.
Dlatego 7 godzinne kolejki do Pałacu Elizejskiego doskonale o tym świadczą. Sa często zwiedzane ambasady z ich ogrodami, poza ambasadą niemiec, bo ambasador
sie nie zgodził. Niektóre budynki ministerstw sklasowane jako zabytki historyczne też są udostepnione publiczności przez te dwa dni.
Wspaniały pomysł, warty kopiowania.
Niedaleko od nas są byłe włości napoleońskie kupione i zamieszkane przez Józefinę jego żonę na początku XIX wieku. Ta własność jest dzisiaj częściowo w rękach
prywatnych i trudno dostępna do obejrzenia. Poszłam więc na dwudniową wędrówkę śladami Józefiny która była doskonałą ogrodniczką i pasjonatką natury.
Pałacyk który kupiła był malutki, nie do porównania z ogromnym zamkiem w Wersalu, taka miniaturka chyba z jedna dziesiąta tego ostatniego. Józefina bardzo
pokochała to miejsce i mieszkała w nim 15 lat. Bonaparte organizował tutaj zebrania rządu i wydawał bale i przyjęcia. Wiele ważnych historycznych decyzji podjął
właśnie w tym pałacyku.
Pałacyk jest malutki ale śliczny a parc dzisiaj do ogladania jest resztką tego czym był kiedyś. Za najlepszych czasów domena posiadała 900 hektarów. Zwiedzanie jego
wnętrz przypomina mi że metr kwadratowy jest i był bardzo drogi w tych okolicach i nie tylko my mamy problem z metrażem naszego domu, ale Napoleon tez za swoich
czasów juz miał tego samego typu problemy
Dzisiaj jego pałacyk jest dostepny do zwiedzania jako muzeum napoleońskie i zobaczcie sami czy nie przyjemnie byłoby tam mieszkać? Tutaj widać wejścia do pałacu i
dobudówkę w stylu altanki. Sam wejście do pałacu było za małe by przyjmować godnie gości dlatego dobudowano altankę. Skąd ja to znam?
Widok pałacyku od strony parku i sala gier gdzie Napoleon przyjmował gości
Właściciele pałacyku Napoleon i Józefina na obrazach
Salony pałacyku nie były duże ale pozłacana zastawa stołowa całkiem zachęcajaca tak jak i słynna sypialnia Napoleońska. Po wymiarach łóżka widać że Napoleon
nie był zbyt wysoki, chyba że myśmy tak wyrośli nad miarę.
Buduar Józefiny i łazienka Napoleona też są ciekawe
A ciąg dalszy o ogrodnictwie i życiu Józefiny będzie w nastepnym poście
Wiesiu, tez się zastanawiałam czy taki week end istnieje w Polsce, gdyż mówi się ze to są dni europejskie.
Ja liczyłam ze otworzą zamek który jest w moim mieście, niestety A jest z daleka przepiękny, położony jest na wzgórzu i patrzy na wszystkich z góry. hihi . Ale nic straconego gdyż pojechaliśmy do Erquy i jego pałacu Bienassis.
Oj tak Wiesiu
Taki pałacyk to w sam raz na nasze potrzeby . I do tego tyle miejsca w ogrodzie na róże
Zawsze podobała mi się taka alejka wiodąca do drzwi frontowych z rabatkami po bokach i jeszcze mogłoby być takie rondo przed samym wejściem z rabatą pośrodku.
Wiesiu takie łany hortensji to miód na moje serducho takie widoki mogę oglądać bez końca
Różyczki też prawdziwe pięknotki, cieszę się, bo i ogródku jeszcze wiele z nich kwitnie
Gosiu, ależ miałaś wspaniałą wycieczkę i te widoki na morski klif Izuś, to już nieźle że jest noc mózeów, a po nocy muzeów bedzie pewnie i weekend dóbr narodowych Krysiu, oj tak, jest tu mnóstwo miejsc na róże. Jest nawet mała różanka tylko bardzo szkoda że nikt sie nie zabrał za rekonstytucje
takiej różanki jaka była za czasów Józefinki, bo wtedy byłoby co dopiero ogladać. Jakby szukali jakiegoś różanego zapaleńca by to zrobić, to podpowiem
im kilka polskich adresów Aguś, widzę po Tobie że choroba hortensjowa ma równie ciężki przebieg jak choroba różana ... objawy i skutki nie te same choć podobne
A u mnie pozostały tylko pojedyńcze kwiaty na różach. Nawet ten drugi rzut już przeszedł. Dzisiaj nie ruszyłam na żadną wycieczkę tylko nadrabiałam
zaległości w ogródku. Nareszcie wykopałam wszystkie konwalie spod róż, strasznie się przy tym koląc, ach te róże, chyba trzeba je kochać by tak cierpieć...
Na ich miejsce poszła żuraweczka 'Stoplight' która czekała w donicy od roku. A do cienia posadziłam żurawkę bordo 'Raspberry Ice' która też czekała długo.
Może będzie miała mniej słońca ale za to wiecej miejsca. Liczę na tak piękne efekty jak u Ciebie.
Milutkiego wieczora
Eluś, byłaś szybsza ode mnie. Zobacz jak wygladają robinie w moim miasteczku. Są po prostu przepiękne.
Zawsze się nimi zachwycam jak tamtędy przechodzę.
Na ostatnim zdjęciu masz najprawdopodobniej odmianę Robinia pseudoacacia 'Frisia' na pierwszym planie i normalną zieloną w jej tle.
Widać doskonale różnicę w kolorze.
Uściski
No ja to bym nie chciała mieć raczej takiego pałacu, chyba że ze służbą.
Zanim bym posprzątała do końca to już trzeba byłoby zaczynać od nowa.....
A gdzie czas na ogrody ?
kogra pisze:No ja to bym nie chciała mieć raczej takiego pałacu, chyba że ze służbą.
Zanim bym posprzątała do końca to już trzeba byłoby zaczynać od nowa.....
A gdzie czas na ogrody ?
Oczywiście , że ze służbą i jeszcze dodam, że z ogrodnikiem, najlepiej takim mocarnym do ciężkich robót .
Grażynko, no właśnie bez licznej służby nie da rady. I jeszcze kilku ogrodników, no i kasy na wszystko razem Eluś, Krysiu, powiedziałabym nawet kilkoma ogrodnikami, bo jeden też nie wystarczy
Mam troszkę czasu by cokolwiek opowiedzieć jeśli Was jeszcze nie zanudziłam więc wracam do naszej Józefiny Bonaparte. Tym razem to nie o pałacach
i światowym życiu ale opowiem o jej pociągu do ogronictwa i natury. Józefina pochodziła z Karaibów a dokładnie z Martyniki która do tej pory jest jedną
z francuskich wysp. Brakowało jej tych egzotycznych kwiatów z jej dziedziństwa więc na terenie parku zamkowego zbudowała ogrzewaną szklarnię i
sprowadziła 200 rodzajów ciepłolubnych roślin z różnych stron świata. Dzisiaj wydaje się to normalne, ale w czasach Napoleońskich tego jeszcze nie było.
Józefinka była prekursorką w tej dziedzinie. Szklarnia była ogrzewana piecami na węgiel drzewny, miała 50m długości i 5m wysokości. Jej struktura była
drewniana i całkowicie oszklona. Do szklarni przylegał mały pałacyk nazywany teraz Petite Malmaison w którym były salony do przyjmowania gości.
Do szklarni Józefina sprowadziła z wojskowych wypraw zamorskich swojego męża wiele nasion egzotycznych roślin takich jak kamelie, hortensje, magnolie,
hibiskusy i dalie które dzięki niej po raz pierwszy rosły i kwitły we Francji. Dzisiaj są tak popularne że trudno sobie wyobrazić że kiedyś były taką rzadkością.
Józefina uwielbiała róże. Miała ich 250 odmian posadzonych w parku i co wrażliwsze w donicach które wynoszono na dwór w czerwcu. To właśnie na jej
zaproszenie słynny botanista i ilustrator pan P.J. Redouté narysował 120 ilustracji róż historycznych wydanych w publikacji 'Ogród w Malmaison'. Jego rysunki
róż stały się słynne na całym świecie.
Dzisiaj z ogrzewanej szklarni pozaostał tylko pałacyk. Sama szklarnia upadła w ruinę już w połowie XIX wieku bo jej drewniana konstrukcja nie wytrzymała
zęba czasu. Pałacyk został zakupiony przez Polaka Stefana Czarneckiego który wyemigrował do Francji po II wojnie światowej i pozostał do dzisiaj w jego
rękach. Odbywają się tam koncerty, wystawy, wynajmowany jest na konferencje i nawet na śluby. Niestety jego stan coraz się pogarsza chociaż jest
na liście zabytków historycznych. To są niestety bardzo duże koszty by utrzymać taki pałacyk. Wydaje mi się że poza przyjemnością posiadania takiego
historycznego pałacu pan Czarnecki ma same kłopoty, dach który cieknie, mury się sypią i wszystko razem schyla się do ruiny. Ja tam mu nie zazdroszczę
Tak wyglada dzisiaj pałacyk. Szkoda że szklarnia nie jest odbudowana i wypełniona oryginalnymi roślinami, dużo ciekawiej byłoby ją zwiedzać. Niewiele
pozostało z natury w parku, kilka drzew oryginalnych takich jak cyprysy łyse, za to właściciel założył warzywniak. Nie mam pojęcia czy było coś takiego za czasów
Napoleona w tym miejscu czy to tylko tak na modzie ekologii ten warzywniak został dodany do pejzażu.
Od tej strony pałacu były zainstalowana szklarnia
A w salonach Józefina przyjmowała gości wśród których wiele koronowanych głów
I warzywniak wsród starych drzew otoczony starymi murami. Niestety zaraz za murem wjazd do tunelu pobliskiej autostrady.
Poza kwiatami Józefina stworzyła też zwierzyniec z egzotyczną fauną, fermę w pobliskim lesie ze szwajcarskimi krowami i owcami merinosami.
Niewiele niestety pozostało z pasji Józefiny do natury. W dzisiejszym parku Pałacu Bonapartego stworzono małą różankę i kilka róż historycznych
zdobi to miejsce. Ale daleko im do oryginalnego rosarium. Józefina trzymała róże w donicach w szklarni dzięki temu róże kwitły przez 3 miesiące.
W czasie kwitnienia przenosiła donice do salonów i nawet do swojej sypialni.
Dzisiaj rosarium w parku jest niewielkie.
Za to w tym samym zamkowym parku był krzew który mnie zaintrygował. Pięknie pachnie ale nie wiem co to za krzew. Muszę dać go do identyfikacji.
To by było na tyle wspominek napoleońskich. Życzę Wam milutkiego dnia.