Mamy niedzielę, dzień dobry.
Wczoraj miałam bardzo pracowity dzień i w ogrodzie i potem w domu- w kuchni. Na dziś została praca, która zajmie mi dobre kilka godzin, będą też goście, więc dzień wypełniony po brzegi.
Aniu jak masz małą barbulę, to radzę dać jej jeszcze kapturek z grubej, zimowej włókniny. Mnie takie maluchy przemarzły w pierwszej zimie dwa razy do cna...
Barbulę tniemy jak hortensje bukietowe.
Anido jest dość niebieska, ale zdjęcia robione pod słońce jeszcze wzmacniają odcień koloru.

Ja mam dwie odmiany, ale jedna jest tak wciśnięta między róże, że ledwo zipie i niestety nie mam jej gdzie przesadzić. Tragedia u mnie z tą ciasnotą...
Natalio, u mnie właśnie cynie z rozsady udają się pięknie w domu, siewki cynii są silne, dobrze znoszą pikowanie. Sieję zawsze w kwietniu w domu i mam w szklarence na balkonie. Może coś jest z tym zimnem, bo mam raczej zimne mieszkanie, a na balkonie, to wiadomo.
Wczoraj, pomimo, że mi się wydawało, iż na działce jest posprzątane dalsza część porządkowania. Po dwutygodniowej nieobecności wszędzie były liście z leszczyny, igły z sosny, trawy. Zaczęłam więc wycinać trawy i przemarznięte marcinki, grabić te spady i przede wszystkim skubać róże. Są bardzo porażone przez czarną plamistość i rdzę. Skubię więc do gołych pędów, wybieram to, co leży pod. Piszę do was teraz na maksa pokłutymi palcami, podrapana jestem do krwi, wyciągnęłam kilka kolek wczoraj.
To jest syzyfowa praca, bardzo żmudna i mozolna. Myślę, że moje róże tak załatwił deszczowy wrzesień i brak czasu na zajęcie się wtedy nimi, latem jeszcze było ok. Zostały mi jeszcze mega krzaczory pnących przy tarasie i w ogóle największe róże przed tarasem, oraz przy furtce- w sumie 8 sztuk. Robota na kolejną wizytę albo dwie, a pojadę dopiero za tydzień jak pozwoli pogoda. Inna rzecz, że te róże rosną za gęsto i to pewnie też powód chorób. Wczesną wiosną będzie oprysk z miedzianu, a potem Substral. Coś jeszcze mogę zrobić oprócz dość radykalnego cięcia? Co do kopczykowania, to chyba kupię za tydzień dwa kilka dużych worków ziemi ogrodowej i zrobię im choć małe kopczyki. Mam nadzieję, że dobrze robię obrywając liście tuż przed zimą, jeśli nie, naprostujcie mnie. W zeszłym sezonie resztki liści skubałam dopiero po cięciu wiosną...
Wsadziłam też wczoraj około 30 ładnych ząbków czosnku już z kiełkami, do dobrze sprawionego podłoża w skrzyni. Zostały przykryte liśćmi i dodatkowo wzmocnione kratkami od powojników, żeby tych liści nie wywiało.
Jeszcze mamy co robić na działce. Skończyć z liśćmi róż, kopczyki, wycinka reszty traw i astrów, resztka liści, trampolina, zabezpieczenie folią bąbelkową róż w donicach, schowanie garów do altany... Najgorsze jest to, że tych prac nie da się rozłożyć na raty- w tygodniu nie ma nawet szans tam jechać, a w weekendy z pogodą bywa różnie i wypadają różne sprawy.
Póki co zrobię przerwę od cynii, choć mam jeszcze sporo ich wrześniowych zdjęć.
Dalszy przegląd 9 miesiąca roku w moim ogrodzie. Tym razem trawy.
Tego potwora zaczynam się bać... Już dawno powinien być rozdzielony. Wiosną muszę go odchudzić i rozdać jakimś chętnym, bo rośnie strasznie duży i dusi wszystko w koło.
Dobrej niedzieli wszystkim życzę.

Lecimy na śniadanko, a do niego upieczony wczoraj chleb żytni.
Piekę już z dwa lata i innego nie jem.
