Dzisiaj rano po raz pierwszy od tygodnia byłam w ogrodzie. Oczywiście nie z lenistwa, tylko za sprawą paskudnego wirusa, ale już dzisiaj jest troche lepiej więc pstryknęłam kilka fotek przed pójściem do pracy,żeby uwiecznić ostatnie różyczki w ogrodzie. Dzisiaj rano było siwiutko na dworze -2 rano, siwiutkie dachy a tylko w niektórych miejscach trawa.
Proszę się nie spodziewać rewelacji bo ich nie ma, ot po prostu kilka nie uśpionych jeszcze panienek.
Oczywiście niezmordowana różowa nn-ka Daisy
Tegoroczna rabatówka z Aldi,która zmienia kolorki jak kameleon

Piękna jak zawsze Geisha
Tym razem Graham Thomas z głowką z głowką przy ziemi -zamiast w chmurach
Oraz Munstead Wood,który zbyt późno się ponownie przebudził
I na koniec oczywiście Garden of Roses, który trzyma jeszcze kwiatuszki co prawda tylko na dwóch krzaczkach, ale to zawsze więcej niż nic

Tak się spieszyłam, że nie oberwałam zaschniętch kwiatuszków z krzaczka, byłaby jeszcze piekniejsza, ale trudno, musi być taka.
W końcu i księżniczki bez retuszu nie zawsze wyglądają najlepiej.
A ja kocham je zawsze i bezwarunkowo.
Aby do wiosny
