Uprzejmie donoszę, że:
a) byłam w Leclercu, róże widziałam, ale byłam dzielna i nie nabyłam (prawdę mówiąc - te odmiany akurat nie powaliły mnie na kolana...)

Widziałam też różne ozdóbki ogrodowe i ...też nie nabyłam. Zasłużyłam w związku z tym na nagrodę i kupiłam dwie duże donice ceramiczne, całkiem niebrzydkie i stosunkowo niedrogie

Mam zamiar dzisiaj w nich umieścić 2 bezimienne róże kupione w Lidlu...jak się okaże, co one za jedne, to wysadzę jesienią do gruntu.
b) uczyniłam zamówienie i chyba coś z tego będzie

, więc mogę już napisać co zamówiłam:
Heathcliff, Gospel, Eden Rose, Munstead Wood, Lady of Shalott i Novalis x 2.
Więcej róż już nie zamawiam, więcej róż już nie zamawiam, więcej róż już nie zamawiam...
Ewa, no właśnie...ze mną też tak jest, że przekraczam granice rozsądku w tych zamówieniach...wszystko przez tę zimę...
Jaga - te zółte to zdecydowanie "na okoliczność". Masz rację, że od czasu klombiku zrobiłam duży krok naprzód...oczywiście stojąc wcześniej nad przepaścią...
Pat, sama zadaję sobie pytanie, czy u mnie jest kolorowo...w jakimś sensie tak, ale wciąż zieleń iglaków zdecydowanie przeważa...a co do kolorów żółto-pomarańczowych to jest tak, ze w sumie za nimi nie przepadam, ale ponieważ mam trochę kwiatów w tych kolorach (częściowo z "zasiedzenia", częściowo stąd, że na początku sadziłam wszystko, co się da), to na razie się ich nie pozbywam. W związku z tym mam jedną różaną rabatę w takich kolorach - od kremowych, poprzez żółte, do brzoskwiniowo-pomarańczowych), a poza tym zrobiłam jesienią trochę dalej od domu, a bliżej "lasu", taką rabatę bardziej wiejską i to będzie zupełny misz-masz kolorów, ze sporą dawką żółtego
