Aniu, ja z trawami dopiero zaczynam...do tej pory nigdy nie miałam ani jednej. No a jak już zaczynam, to od razu "z kopyta"
Nakupowałam ich jak głupia...najpierw na zasadzie: "o trawa, trawa, wszystko jedno jaka...kupię!" (podobnie jak było na początku z różami), potem już zaczęłam trochę czytać. Ale i tak zima okaże się pewnie pierwszym wielkim sprawdzianem, a potem wiosna...okaże się, jak zaczną rosnąć - nie jestem pewna, czy dobrze je posadziłam - kwestia odległości, wysokości - nie mam w tym żadnego doświadczenia
A kupowałam najpierw trochę pojedynczych na forum, przy okazji zakupu innych roślin, ale właściwie większość kupiłam w takiej szkółce w Warszawie, specjalizującej się m.in. w trawach. Tam rzeczywiście jest chyba wszystko, a oprócz tego fachowa pomoc i porada...niestety nie prowadzą sprzedaży internetowej...
Moniko - u mnie te kamienie tez nie były głęboko, ale wydobycie nie było proste z tego powodu, ze były jakoś tak zaklinowane jeden o drugi i jeszcze częściowo spojone zaprawą
A ziemię rzeczywiście mam dobrą, większość to IV klasa, a trochę nawet III. Ma ona jednak i swoje minusy...kopanie bywa niełatwe, a już plewienie - bardzo trudne; chwasty trzymają się rękami i nogami i nie wyłażą tak łatwo, jak z pasku...
A róże częściowo rzeczywiście zamówiłam z Floribundy, ale Kardynał Hume i kilka innych "buraczków" - chodzi oczywiście o kolor

- (Baron Girod de L? Ain, Louis XIV,The Prince) będą od Petrovica, zamawiane zbiorowo na forum...powiem Ci wszystko, jak się zobaczymy
Czy u Was też pada? Z jednej strony to dobrze- podleje

Miałam wczoraj wysypać nawóz jesienny - chyba trochę za późno, wiem

ale wyczytałam, że on też zawiera azot! Więc różom raczej go nie dam, może pod inne rośliny. Ale co wobec tego sypnąć różom? Wyczytałam, że potas z fosforem...ale też nie bardzo wiem, co to za nawozy...
Wczoraj skończyłam sadzenie...no, zostały jeszcze dwie roślinki, ale to drobiazg przy posadzonych...no właśnie, ilu? W jakimś momencie przestałam liczyć, ale na pewno ponad trzydzieści...Oczywiście samo sadzenie to drobiazg, tylko że w większości wiązało się to z przygotowaniem miejsca, uporządkowaniem rabaty itp.
Teraz zatem sen z powiek spędza mi - i to wcale nie przenośnia

oczko wodne. Niby już wykopane, pozostaje "tylko" kwestia roślin i można napuścić wodę i sadzić. No i tutaj już zupełnie poległam! Nie mam pojęcia - co, ile, za ile, gdzie kupić, jak sadzić. Czytam jak głupia, korzystam tez z porad przez internet, ale powiedzmy, pomaga to w niewielkiej części. W ogóle o niczym nie mam pojęcia! Widzę ciemność! I po co mi to oczko?
