Jadziu, herbatę z imbirem piję bardzo często, ale jak mam zachorować, to i tak zachoruję

Teraz też go dodaję do herbat z lipy i malinowych. Zarówno tych z patyczków jak i liści. Mama mi tego tyle nasuszyła, że mogę się nimi raczyć do woli.
Te pojemniki po jogurcie są bardzo wygodne do siania i już dzisiaj do tego je wykorzystałam. Muszę tylko pilnować, żeby Kaprys ich nie przegryzł, bo on dziurki robi nie tam, gdzie potrzeba

Trzciny dla murarek można powiązać w wiązki i gdzieś powiesić. Widziałam też takie powpychane w obcięte butelki po napojach. Na szczęście mam domek, to nie mam tego problemu, chociaż pszczółek w tym roku może być sporo więcej i może im nie starczyć przygotowanych rurek. Mam nadzieję, że same sobie też gdzieś znajdą mieszkanka
Ewuś, gdyby to tak można było pstryknąć palcami i odgonić choróbsko

Coś mnie jednak dopadło, ale tylko zaatakowało po wierzchu

Na szczęście miałam trzy dni wolnego i najgorsze mam już za sobą. Masz gorzej, bo nie dość, że musisz zadbać o siebie, to jeszcze i o psa. Ja nawet o siebie nie muszę się troszczyć, bo Kaprys z oddaniem robi to za mnie

You're Beautiful tak się zachowała po raz pierwszy. Może tak zareagowała na zimno? Albo i przyczyna była zupełnie inna. Kwiatki miała bardzo ciekawe, naprawdę z przyjemnością na nią patrzyłam. Ale ja ją lubię i bez takich niespodzianek, jest śliczna.
Rhapsody in Blue
Dorotko, pielenie siewek jest moją zmorą

Jak już się coś wysiewa systematycznie, to poznaję siewki i je omijam. Ale jak coś posieję po raz pierwszy, to albo nie rozpoznam, albo zapomnę, że coś siałam, a jak sobie przypomnę, to jest już
po ptokach i młode roślinki lądują na kompostowniku

Generalnie to chciałabym mieć trochę więcej miejsca na działce, ale zdaję sobie sprawę, że wtedy dużo więcej czasu musiałabym poświęcić na dbanie o nią. A ja czasu tyle nie mam, a czytać książki i poleżeć na leżaczku bardzo lubię. Poza tym jak przyjeżdżam po nocnym dyżurze, to zazwyczaj nie mam sił ani ochoty na plewienie. Chociaż jak się trafi lżejszy dyżur, to wiadomo, że nie cały czas leżę. Zresztą tak się nie da

Przecież jak jest sucho, to nie zostawię roślin na pustyni, tylko latam z wężem, albo i z konewką

Ale każdy ogrodnik ma tak samo, zbyt dużo pracy wkładamy w uprawę naszych ogrodów, żeby coś zaniedbać.
Kaprysa uwielbiam bez najmniejszych zastrzeżeń, tak jak i on mnie
Danusiu, ten biały pajączek to Kwietnik, czyli inaczej Zabójcza Dama. Są bardzo u nas popularne, chociaż trudne do wypatrzenia, bo doskonale potrafią się ukryć i na dodatek zmieniają kolor. Co prawda tylko w zakresie trzech kolorów, ale ja nie potrafię nawet tego

Historyczne powiadasz? Takiej nie mam żadnej, chociaż w moich warunkach takie byłyby chyba najlepsze. A tak to co roku się zastanawiam ile z nich wypadnie. Wydawało mi się, że one kwitną tylko raz, ale teraz sobie poczytałam i widzę, że byłam w błędzie
Candlelight
Anido, ale za to jakie cudne rozdwojenie
Agnieszko, za pająkami również nie przepadam, a już najbardziej jak mi się ich sieci przyklejają do twarzy podczas zbierania grzybów

Ale są bardzo wdzięcznymi obiektami do fotografowania i niektórym nie można odmówić urody. Ale do ręki bym ich nie wzięła i raczej nie sypiam w ich towarzystwie.
Nawet najsłabsze hortensje w końcu zmężnieją, tylko nie obawiaj się cięcia. Mocno je przycinaj w marcu a będą coraz piękniejsze.
Szałwia trójbarwna ma około 50-60 centymetrów. Do takiego wzrostu na pewno potrzebuje w miarę dobrej ziemi (ale bez przesady, ja mam średnią) i dostępu do światła. Mam ją również w cieniu i tam nie przekracza 15 cm. Miałam ją przesadzić, bo tam się wysiała jedyna biała, ale oczywiście wyleciało mi to z głowy

Jak w tym roku znowu tam wyrośnie, to będę musiała ja w końcu przenieść. Warto ją mieć, bo kwitnie bardzo długo. Może we wrześniu nie jest już taka cudna, ale z daleka niczego nie można jej zarzucić.
Marc Chagall
Małgosiu,Filip jak na razie nie narzeka, a nawet jest zadowolony. Trochę to trwało zanim znalazł pracę i już widzi, że bycie dorosłym nie jest takie słodkie. Ale na razie zdobywa nowe doświadczenia, zarabia, a na jesieni mam nadzieję, że jednak wróci do nauki
Ty się uśmiałaś, a ja po ostatniej nocy jestem wykończona

Nie dość, że kaszel budził mnie bez przerwy, to jeszcze musiałam miziać się z Kaprysem. Ale nie mam serca go odgonić i tak to się kręci w kółko

Końcówka zimy, a tu wszyscy chorują. Gdzie nie zajrzeć, tam ktoś kaszle albo kicha, albo i jeszcze gorzej. Mnie na szczęście potraktowało ulgowo i tylko średnio się czuję, ale nie jest najgorzej. Mam nadzieję, że i Ty już lepiej się czujesz? Zdrówka
Candlelight
Dzisiaj, już nie patrząc na kalendarz biodynamiczny, posiałam Rozplenicę Majesty. Ona potrzebuje dość dużo czasu do wzrostu, a w ubiegłym roku tak mi się spodobała, że po prostu muszę ją mieć ponownie

Przepikowałam też gazanię, bo już zaczęły jej wyrastać liście właściwe. Heliotropów dalej nie ruszam, bo wciąż są małe, ale chyba nic im nie jest? Rosną jakoś strasznie wolno, a już zupełnie nie pamiętam jak było rok temu. Jeszcze niech sobie rosną, póki są w jednej kuwecie to zajmują niewiele miejsca, a tego na moim parapecie już braknie. A co będzie dalej?
Dzisiaj do obiadu ugotowanego łapkami eMa, robiłam marchewkę z groszkiem. Niby nic skomplikowanego, a jednak okazuje się, że tak nie do końca

Niektórzy z mojej rodzinki, czyli eM, jedzą marchewkę z groszkiem, bez groszku

Wyobrażacie sobie coś takiego? Bo ja niestety muszę

Mam ogromne opory, żeby podawać taką niedokończoną potrawę. My się objadamy frykasami, a on taka samą, ubogą marchewkę

Niedziela już się kończy, jutro znowu trzeba wstać do pracy. A strasznie mi się nie chce.
Miłego tygodnia
