Zawsze mnie burzy ten pogląd, że działki są dla emerytów i chciałabym udowodnić, że tak nie jest, ale...
Tak chyba jest. 12h w pracy robi już swoje i choćby człowiek chciał to nie ma kiedy nawet na tą działkę iść. Ja to jeszcze mam o tyle dobrze, że jest blisko bloku moich rodziców, więc zawsze jakby co to tata wpadnie, podleje, pokosi. I sporo mi pomaga, właśnie na niego czekam, bo snujemy plany jak się odgrodzić od świata i zakryć to na co już są chętni...
Dziś nareszcie miałam wolne!
Miał być dzień pod znakiem wyjazdów i załatwiania, tym czasem wylądowałam na działce, bo sprawy poniekąd same się rozwiązały (m.in sprawa kotów).
Pierwszy szok mnie czekał już na wejściu, bo mi działka zarosła tak strasznie, że ledwo ją poznałam
Korzystając więc z przychylności losu i nieobecności elity flaszkowej wyplewiłam pod ogrodzeniem od strony zewnętrznej. Udało mi się przy tym po raz kolejny chwycić kawałek szkła zamaskowany w liściach i ledwie zaczęłam robić, a już stałam z rozciętą rękawicą i zalewałam się krwią. Niestety ścisnęłam to dość mocno, więc po zużyciu większości rolki papieru przerzuciłam się na ręcznik i tak zmumifikowana spędziłam ponad godzinę, aż wreszcie przestało i mogłam się zabrać do pracy.
W międzyczasie pospacerowałam i obejrzałam moje plony.
Jeżyny w większości już wszystkie opadły. Za to bardzo obficie zaowocowały maliny, więc zjadłam obiad złożony z zółtych i czerwonych malin (czarna mi padła), pomidorów, winogron i jabłek, po czym poszłam oglądać dalej.
Z ciekawością zajrzałam między płoty czy dynia tam dalej jest i zobaczyłam ogrooooomny muscat przypominający bardziej baleron z żaby wyowijany w siatkę. Aż nie mogłam uwierzyć kiedy on tak się powiększył :O Drugi muscat za to zrobił się już zółtawy, a trzeci "trawnikowy" dość spory, więc tak myślę, że czas najwyższy przerzucić się z cukinii i pomidorów na dynię;) Szczególnie , że mam jeszcze kilka innych dyniek do oberwania....
Jeśli chodzi o pracę to na pierwsze była szarlotka, a na drugie placek z jabłkami
Jak już sobie uporządkowałam pod płotem to przeszłam dalej do żywopłotu z choinek, który zarósł jaskółczym zielem i utonął w gnijących jabłkach. Szok z tymi jabłkami, wyniosłam ich kilkanaście wiader, usypałam z nich cuchnącą górę na kompostowniku i jeszcze mi sporo zostało, a część odłożyłam twierdząc że z pewnością coś z nich zrobię.
Tylko nie do końca wiem co, może jakąś ślizgawkę, bo tylko do tego się nadają i można na nich naprawdę sobie pojeździć ( a jaka radość jest potem kiedy odkrywasz że to takie miękkie brązowe co ci wpłynęło to sandała to tylko było zgniłe jabłko...).
Nie wiem co z fantem tym zrobię, ale póki co wyzbierałam wszystko, chwasty wyplewiłam i zrobiło się nawet przyzwoicie. Kwiaty co mi zostały po budowie nawet odzyskują moce, trochę bratków zakwitło, nasturcja oplotła grządkę i pokazały się zimowity. Nawet heliotrop mi się odrodził.
Z drugiej strony pod płotem za to pokazały się rudbekie i to więcej niż ta jedna pokazywana ostatnio. Strasznie się cieszę, bo tak chciałam tam kwiaty. Wyplewiłam tam sobie i będę działać, myślę że wykorzystam obrzeża i włókninę którą kupiłam, bo chcę odizolować to od trawnika i sprawić żeby ładnie kwiatem zarosło. Jesienią tam wrzucę wszystko co wykopię z grządki za płotkiem, czyli liliowce, trzykrotki i inne takie i niech to tam ładnie rośnie i chwastów do siebie nie dopuszcza.
Zajęłam się trochę też winogronem, bo poopadały mu pędy i poszły bądź jak. Zbudowałam mu więc konstrukcję i póki co puściłam na budę na narzędzia, a już się edukuję jak je odmłodzić, bo jest stare i nie po mojej myśli.
Dużo już widzę kandydatów do likwidacji.Pierwsze kwalifikowałyby się moje bukszpany, bo wyglądają na totalnie martwe, ale jeszcze chcę o nie zawalczyć. Ten urlop sprawił,że znikły całkiem wszystkie liście,które udało mi się uchronić.
Zaraz po nich część warzywna,bo wygląda coraz gorzej. Jedne pękają, inne nie rosną...
Nie sądzę żeby mi się papryki i bakłażany wyrobiły przed zimą jak dopiero puszczają kwiaty...
Szklarni jeszcze nie tykałam, więc wygląda to jak wygląda
To bakłażan. Staśmiony czy mi się zdaje?
I to by było na tyle fotek, bo zgodnie z tradycją zawsze jak idę na działkę to zapominam naładować telefona i za każdym razem mi wysiada.

Z resztą,nawet jakby nie wysiadł to i tak niezbyt jest co fotografować
