Beatko, krajobraz niby piękny, ale ja jednak mogę zimy w ogóle nie oglądać. Nie lubię i koniec. Wczoraj otrzepałam śnieg ze wszystkich roślin i cieszę się, że to zrobiłam, bo gdyby te wygięte pod ciężarem śniegu gałęzie złapał mróz, to jak nic by się połamały. Życzę jak najmniej strat u Ciebie... Czy te posadzone róże już okopcowałaś (i pozostałe)? Czy dopiero się za to zabierasz? U mnie wszystko jeszcze jest do zrobienia...
Dzień dobry,
Kasiu 
Śnieg ani myśli topnieć, bo rano było regularne -7st. Zmieniłam właśnie opony i czuję się bezpiecznie. Słyszałam o zapowiedziach ocieplenia i tego się trzymam, bo naprawdę nie przygotowałam ogrodu do zimy. Na 007 oczywiście warto iść; może jakiegoś absolutnego szału nie było, ale jako wielbicielka całej serii mogę powiedzieć, że tego odcinka przegapić nie wolno
Isiu, oby, bo ta zima przyszła zdecydowanie zbyt wcześnie!
Marysiu, kocille oczywiście uwielbiają pieszczoty; można umrzeć ze śmiechu jak się nadstawiają i dopominają stając na tylnych łapkach

Cieszę się, że miło i wśród książek spędziłaś weekend; można zaczynać kolejny tydzień. Udanego!
Gosiu, ja już mentalnie przełożyłam wszystkie plany ogrodowe na wiosnę. Jeśli aura pozwoli, to panowie skończą kaskadę a my pozbędziemy się resztek liści z trawnika plus kopce dla róż i finito. Czy Ty jesteś gotowa do zimy?
Elsi, cieszę się, że zajrzałaś. Nowe proszki na głowę muszę mieć zawsze przy sobie; pani doktor wspominała jak ważne jest zażycie przy pierwszych zwiastunach bólu. Będę się starała tak właśnie działać. Pocieszające jest, że w pewnym wieku te dolegliwości ustępują.
Wracając do tematu ogrodowego, bardzo polecam kalinę
Mariesii - to oryginalny krzew, który pięknie kwitnie białymi, poziomo ułożonymi kwiatostanami, a jesienią zachwyca ognistą czerwienią.
Cascade też planuję mieć, jak i kilka innych odmian, bo szalenie mi się te krzewy podobają
Ewo, moje dwa kociambry mają srebrzyste futerka i szmaragdowe oczy... Twoja o pomarańczowych, była prawdopodobnie brytyjką
Nelu, spróbuję na pewno z listkami złocienia - co mi szkodzi, skoro podobno pomaga... Czy Ty miewasz podobne problemy?
Kociaki szaleją na parapecie i wygrzewają się na słońcu - one to lubią najbardziej

Pozdrowienia!
Majutku, dziękuję, że dzielisz się swoimi sposobami na migrenę. Ja dzisiaj wróciłam całkowicie do żywych, z czego bardzo się cieszę - szkoda tylko, że weekend zmarnowany przez to, że człek nie do życia. Swojego kocura wygoniłaś na śnieg? Dał się namówić na wyjscie? ;-)
Ewcia, to dwa koty
Kasiu, koty są mądrzejsze niż się nam ludziom wydaje... mój D. ciągle się dziwi ile ja z nimi rozmawiam - a przecież one wszystko rozumieją!
