Jolu - z budlei już zrezygnowałam, nie chcą rosnąć to nie.
I do wycięcia jest jeden ognik szkarłatny, też nie chce współpracować i przemarzł prawie do cna.
Przytnę niziutko, jak odbije to dobrze, jak nie to wykopię korzenie.
Drugi ognik przezimował znacznie lepiej, ale też bez rewelacji.
Adrianko - ja sama sobie wiecznie coś wymyślam, ale tak już mam i tak pewnie mi pozostanie.
Agnieszko - denerwowało mnie to, ze strasznie szybko rośnie i nie mogę go upilnować.
A pomidorki w gruncie oczywiście.
A dzisiaj naliczyłam już 3 zawiązane pomidorki, małe pypcie ale są.
Dzisiaj trochę popieliłam, żeby nie było, że nic nie robię poza kasowaniem cisów.
Obejrzałam swój cis, który miałam ochotę pociąć na bonzaja, ale się powstrzymałam.
Na razie jest formowany na kolistą kopułkę i dzięki temu nie ma pod nim chwastów.
Dlatego zostaje jak jest.
Na razie.
Pomidorki rosną całkiem ładnie, ale ogórki kiepskawo.
W końcu raczyły pokazać się buraki, a już miałam dosiewać kolejne...
W tym roku testuję tyczki bambusowe zamiast palików do pomidorów.
Jak na razie się sprawdzają, już planuję zakup kolejnych na przyszły rok.
Odpada wbijanie, wystarczy się zaprzeć i wcisnąć po prostu w ziemię.
Dodatkowym atutem jest estetyka i przestrzeń...
Sąsiad nie zabrał ławki i pomalutku zaczyna mnie to denerwować.
Chciałabym już zacząć przesadzać hosty i żurawki a nie mogę, bo ławka stoi i przeszkadza.
A obok ławki "kratery".
Co prawda nie próbowałam, ale nie sądzę bym dała radę sama ją gdzieś przenieść.
Powolutku róże zaczynają kwitnienie.
Nic na to nie poradzę że je lubię, co prawda poza odpowiednim sadzeniem i przycinaniem, nie dbam o nie.
Mają sobie radzić i tyle.
Zero kopczyków, opryski też prawie zerowe, a właściwie to zerowe.....
Zakopczykowałam róże pnące sadzone jesienią - żadna nie przeżyła. Więcej takich "udogodnień" im nie zrobię.
Zostają te odporne na Comcię i odwdzięczają się za brak opieki i miłość do nich - kwitnieniem.
W tym roku dostały nawóz, chyba się zdziwiły.
Niedawno, jakieś sąsiadki działkowe zapytały co ja robię że moje róże po tej zimie nie ucierpiały.
Zgodnie z prawdą powiedziałam że przyzwyczajam je do tego, że same muszą sobie dawać radę.
To nie jest okrutne, wybieram odmiany Comcio - odporne.
