Wiesiu to chyba dla mnie wkleiłaś te fotki z warzywniaka.
Taki mi się marzy, ale w mieście i w tak małym ogrodzie raczej nie do zrealizowania.
Ciekawe czym ta ogrodniczka podlewa te pomidorki, że nie chorują.
No mnie by z takiego warzywniaka nie wygonił za żadne skarby świata.
Mnie warzywniak kojarzy się z nagietkami, słonecznikami, kwitnącą miętą, rudbekiami i floksami.
Bo taki warzywnik miała moja babcia, która dobrze wiedziała co z czym i jak sadzić, żeby dobrze rosło, kwitło i się wspierało.
A ja niestety nie mam ani tyle miejsca, ani tyle dobrej żyznej ziemi, ani na tyle świeżego powietrza żeby taki prawdziwy warzywniak założyć.
Ale wielkie dzięki

za te fotki - to była dla mnie prawdziwa uczta.
