Uff, dopiero zaczynam wracać do siebie po
upojnym weekendzie. Wczoraj wieczorem wyjechał ostatni gość. Kolejny weekend zapowiada się podobnie, jak tak dalej pójdzie to się uzależnię
Anita, a Filemon dostaje specjalną karmę? Dajesz tylko suche czy i mokrą karmę też?
Moja kota też ciągle za mną chodzi. Nawet M bywa zazdrosny...nie o mnie oczywiście

ale o kotę. Kiedyś jak miała rujkę do do niego też się łasiła, obecnie tylko ja istnieję w jej świecie
Rozkopana rabata jest ciągle ...rozkopana

Jej nietypowy kształt przysparza mi kłopotu. Z jednej strony są cisy jako tło. Do nich pod kątem 90 stopni jest niskie ogrodzenie oddzielające ogród od reszty posesji. Wzdłuż tego ogrodzenia posadziłam dwie Pissardii podsadzone trzcinnikami Avalenche. Do tego są trzy hortensje, prawdopodobnie Magical Candle, ale nie jestem pewna odmiany bo nie zapisałam

Poza tym po ogrodzeniu będzie rozciągnięta róża Bleu Magenta. Tyle mam. A i jeszcze cis kolumnowy kończy ten pas roślin pod ogrodzeniem. Teraz planuję co sadzić na pierwszym planie. Przede wszystkim będzie tam klon Garnet jako główny punkt, o ile mi nie padnie, bo ciągle się nie regeneruje, choć przestał już schnąć - chyba
Ale się rozpisałam

To dlatego że nie umiem teraz myśleć o niczym innym

No może jeszcze o jednej takiej Goldence, którą chciałabym adoptować, tylko boję się czy poradzę sobie z jej chorobą...Od kiedy o niej poczytałam, nie mogę się otrząsnąć.
Cześć Soniu, LL faktycznie robi świetne wrażenie. Heiditraum nie mam. Czy ona nie jest ciemniejsza? Blue For You z pewnością doczeka się u mnie siostry bliźniaczki, może nawet nie jednej..Likwiduj fasolkę koniecznie.
Zuza, aha

Ja już tak mam, że nie zawsze widzę chwasty, dopiero jak cyknę zdjęcie to je wyrywam
Aneczko, faktycznie LL jest dość wyprostowana. Ja swoje zmuszam żeby się wyginały, wzajemnie do siebie, bo to powoduje tworzenie się nowych kwiatów na krótkopędach.
A w kota za dużo zainwestowałam....miłości oczywiście
Elwi, LL sporawa, ale ma miejsce więc jej nie bronię. Równoważy gigantyczne powojniki Summer Snow w jej pobliżu.
Odnoście twojej sprawności umysłowej, w którą nie wątpię, nawet jeżeli jest odrobinę...inna

to o ile Agnes S. mnie zachwyciła, to Lavender musi sobie jeszcze zapracować.
A z drugiej strony ci nie wierzę. Czytam twój wątek i widzę "...cudna Agnes"....", "...czaruje Lavender Ice...". No to chyba że kochasz je podświadomie
To które w takim razie kochasz świadomie?
Marzenko witaj. Lavender Ice odrabia straty. Regeneruje się dość szybko. Była bardzo słaba sadzonka, do tego jeszcze ją zalałam, tzn. nie zauważyłam że po ulewie stała woda w osłonce przez ponad tydzień. Pędy zaczęły zamierać. Ale jak zmieniłam jej osłonkę na taką przepuszczającą wodę, róża nadrabia zaległości. Co zauważyłam, to że kwiaty są bardzo trwałe na deszcz. Trudno powiedzieć co ze słońcem bo u mnie stoi na tarasie, który jest ocieniony w najcieplejszych godzinach. Kolor fakt, ma wprost bajeczny. Ale u mnie nie tylko kolor stanowi o jakości róży, choć przyznam że jest decydujący. No i ta budowa kwiatu, napakowane falbanki

Tak więc ta miłość rodzi się w bólu..
Co do Agnes, to jestem nią zachwycona. Jedyny minus to blaknięcie na słońcu. Potrzebuje półcienia lub nawet cienia. Będę obserwować.
A czemu twojej Agnes S. zamierają pędy? Rakowacenie? Zalanie? A może coś ją konsumuje?
Rabata zrewolucjonizowana to złe określenie. Ty przeprowadzasz rewolucje, błyskawiczne zamachy i ...po sprawie, widoki jak z obrazka. Ja muszę myśleć, przestawiać, planować, szukać weny. To długotrwała krecia robota...Pewnie efekty dopiero w przyszłym roku...Chyba że masz jakiś pomysł na wypełnienie przestrzeni między pasem zieleni, jaki opisywałam Anitce, czyli wiśnie w trzcinnikach i hortensjach oraz klonem palmowy Garnet, czyli czerwonym.
Myślałam o planach koloru np żółtych trawach - zapomniałam nazwę. Obok niebieskości szałwii omączonej, szarości santoliny lub czyśćca. No sama nie wiem...
A twoje stipy z szałwiami to mi się śniły
Margo Blue for You wymiata

O Lavender napisałam Marzence wyżej. Po prostu czekam co mi pokaże. Jeszcze nie mam wyrobionego zdania.
Widziałaś stipy u Marzeny? No szał normalnie.
Zlot w każdej chwili, już się pakuję...znaczy...w czerwcu już nie, pierwszy tydzień lipca nie....zresztą ciebie i tak nie ma (zazdroszczę). No chyba że później. Daj znać jak będziesz miała termin. No i Iza coś tak podobno...
Dziś przedstawiam Old Port. W zeszły roku kupiłam jeden krzak ale tak mi się spodobała że dokupiłam jeszcze trzy. Wszystkie rosną w donicach na tarasie, który jest tylko kilka godzin słoneczny. Kwiaty cudo, krzak mógłby być bardziej zwarty, zapach delikatny, wytrzymałość na deszcz spora. Generalnie więcej wad niż zalet. Zobaczę jeszcze jak z chorobami bo w zeszłym roku jesień była z plamistością. Ale zeszły rok u mnie się nie liczy bo był nietypowy...
