
Glinka, nie znam się na Rosach, ale moje były całe, calusieńkie brązowe. Żadnych tam innych kolorowych piórek. Typowe kury nioski to najlepiej kupić w wylęgarni. Ludzie nawet jeśli mają takie kury, to nie jest to już czysto rasowa. Poza tym, z moich prywatnych obserwacji wynika, że kury zakupione w wylęgarni niosły mi od ok. 6 miesiąca codziennie 1 jajko przez półtora roku bez żadnych przerw.Nawet w zimie miałam 10 kur i 10 jaj codziennie.
Natomiast pokolenie po tych kurach, czyli jajka od tych kur, porządnych niosek podłożone pod kwokę i wyklute kurki takiej nieśności już nie mają. Nie powiem, bo też się ładnie niosą. na ok. 20 niosek mam dziennie 14-18 jaj. Ale nie jest to już to 100% które było od kur z wylęgarni.
Co do zabijania zwierzaczków...ja od tego mam męża. Ja tylko podaję mężowi, on zabija, a do mnie należy reszta. Wczoraj właśnie zabiliśmy 2 kogutki agresory i 7 królików. Ciężki dzień, ale i zapasy małe w zamrażarce

Mąż mówi, że go przerażam. Bo wczoraj przynosiłam mu po kolei króliki do bicia i powiedziałam do męża: "to jest mój ulubieniec". To prawda, mam swoje ulubione króliczki. Same się na ręce pchają, do głaskania i do noszenia. Do przytulenia. Ale jak przychodzi ich czas, to wiem że po to były chowane i cieszę się tym, że byłam w stanie zapewnić im dobre życie aż do śmierci. Bo wiem, że zwierzaki mają u mnie bardzo dobrze

Bobej, a gdzie te obiecane zdjęcia prosiaczków?