Jakoś nie jestem zbyt optymistycznie nastawiona do tej kordylinki. Od początku jak ją mam zawsze cosik mnie w niej denerwowało. I teraz jak patrze na nią to mam ochotę ją przez okno wywalić
Paulinko dzięki za kciuki
Grażynko moja została skutecznie zasuszona
Kinguś jak kupowałam swoją to też były takie na pniu. Miały po 2-3 piuropusze i miałam dylemat co wybrać. Za namową teściowej wzięłam tą z liśćmi od odłu. A jeśli chodzi o odmianę to w mojej książce jest pod nazwą
Cordyline terminalis 'Firebrand'.
Madziu nie jestem taka pewna, czy uda mi się coś zdziałać z tą kordylinką, bo jakoś nie bardzo chce ze mną współpracować
Ewuś no właśnie moją babcia przesuszyła
