Haniu, "oglądnełam" sobie w połowie Twój watek, nadrobię w wolnej chwili bo sansevierki mnie ostatnio zachwyciły.
Jeszcze się nie wyznaję na ich odmianach, ale z Twoja pomocą mam nadzieje, że to nadrobię
Tak sobie dzisiaj z Agnieszką rozmawiałam o sansewierach, pamiętacie mojego nieboraka sansevierę yellow green flame - pokazywałam ją na 7 stronie tego wątku. Tak sobie pomyślałam, że zajrzę do niej i zobaczę jak sobie radzi. Oto co zauważyłam
przyrost jak się patrzy
No to jeszcze makaron
Pozdrowienia Hania
Zapraszam do mojego wątku: Cz. 1 i Część 2
Crazydaisy sansevierię cylindricę potocznie nazywa się sansevierią spaghetti albo też po prostu makaronem Czy ja wiem czy coś się dzieje, mam kilka takich miejscówek, gdzie tylko epi daje radę, zobczymy czy się zaaklimatyzuje Mam nadzieję, że tak
Sz--- dziękuję i zapraszam częściej
Pozdrowienia Hania
Zapraszam do mojego wątku: Cz. 1 i Część 2
szy--- pisze:Super, a mi się kończy miejsce na kwiaty.
Sz--- dopiero teraz kończy Ci się miejsce na kwiaty Chłopie jesteś szczęściarzem
Ja już dawno wszystkie miejscówki - te tradycyjne i wszystkie inne mam zajęte
Crazydaisy dziękuję na marmurka też przyjdzie czas
Pozdrowienia Hania
Zapraszam do mojego wątku: Cz. 1 i Część 2
Ja czytałam, że hoye są ciężkie w uprawie czy to prawda to nie wiem
Epipremnia śliczne
OOO jaki fajny przyrost na sansewierze yellow green flame
Jakie piękne przyrosty na sansevierze cylindrycznej
Gratuluję wszystkich nowych przyrostów na roślinkach
Pauli "To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące"
Haniu - gratulacje przyrostów u Sansevierii jak i u Hoi Epi też śliczne - najbardziej podoba mi się Marble Queen ;) Trochę mnie korciło żeby jakieś fajne nabyć w minionym roku, ale jednak udało się powstrzymać ;) Za to nie wiem czy w tym roku się uda.....powstrzymać
U mnie S. trifasciata Hahnii postanowiła wkońcu zacząć się puszczać - zauważyłam 2 maciupeńkie przyrosty ledwo wystające z ziemi ;)
Paulii, jeśli hoje sa trudne w uprawie, to ja juz nie wiem... Tez tak myslalam. Od pazdziernika (no, w sumie to od sierpnia nawet, bo pierwsze 2 mam od sierpnia.) zaczelam sie bawic z hojami. Doswiadczenia zero, jeśli nie liczyc hibiskusa "od zawsze", kilku zamordowanych fiolkow afrykanskich, dwoch zabitych bluszczy i jednej utopionej fuksji w domu. No, fuksje na zewnatrz od maja... Czyli kompletny neptek jestem. W tej chwili mam na pewno ponad 40 odmian hoi, w znakomitej wiekszosci wlasnolapnie ukorzenionych i przewaznie juz rosnacych. I mam wrazenie, ze one nie lubia jak sie o nie za bardzo troszczyc, ze najlepiej to tylko popilnowac zeby nie przeschly, Boze bron przelewac, nie ruszac, nie przestawiac i juz jest dobrze. jeśli one nawet ze mna wyrabiaja, to musza byc twardzielki.