Skromne są na razie moje uprawy kwiatowe, a i siedlisko podobnie.
Myślę, że jest jednak coraz ładniej, a kiedyś będzie pięknie


To miejsce przyciąga mnie i Z. z magiczną siłą, czujemy się tu fantastycznie.
Zaglądaj częściej, zapraszam





Jedziemy na naszą ukochaną wieś jutro w połowie dnia i mamy nadzieję ujrzeć ją jeszcze w świetle dziennym

Zabieram przekwitłe szafirki, stare ozdoby świąteczne, nowe kaloszki do kostek specjalne na podwórko, jeden z koszyków przeznaczonych podparapetowo i zupę pieczarkową


Kusi mnie kompozycje wiosenne przy wejściu zacząć, chyba ziemia zamarznięta w nich jeszcze

Dwie misy z hiacyntami mam zadołowane, byliny przezimowały pozostawione w rzeczonych pojemnikach.
Wracamy w niedzielę wieczorem późnym. Poniedziałek nie dość ,że nie lubiany i zaskakująco miejski po powrocie z głuszy, rozpocznie się radosną wizytą kominiarza, który postanowi na pewno jak zwykle zbeszcześcić i tak nie wymuskaną łazienkę i odbić czarne łapy na misternie malowanej przeze mnie ścianie

Następnie nastąpi milsza część dnia, wieczorem idziemy do wnuczka na urodziny i będę tworzyć proste a zarazem efektowne ciasto. O ile nie skopię za bardzo biszkoptu, bo w naszej PRL - owskiej kuchence zawsze wychodzi krzywy i spalony z jednej strony

Zasadnicze święto solenizanta odbędzie się w niedzielę , miałam robić tort... ze względu na nasze wiejskie klimaty dla nas druga edycja urodzin w dzień właściwy 24 lutego.
