Witam zimą brrr
Zdjęcia zrobiłam ale wczoraj nie byłam raczej w stanie nic zgrywać i generalnie jakakolwiek aktywność była wykluczona

Dziś powolutku będę wracać do żywych. Impreza super ale do równowagi wrócę za parę dni a ponieważ święta za pasem to pewnie po kolejnym weekendzie.
Rano było -7.

Dobrze że większość przygotowałam już roślin na zimę, inne muszą sobie radzić.
Przez ciężki śnieg złamało się jedno drzewo na ogrodzenie, na szczęście jeszcze to budowlane więc straty niewielkie poza tym że trochę się widok popsuł bo tego drzewa nie planowałam usuwać.
Magdo, ja mam za domem dużo miejsca bo tam prace ogródkowe jeszcze nie dotarły więc się obeszło póki co bez filii

Tylko tam dołek i na bieżąco muszę uzupełniać ziemią żeby to jakoś wyglądało
Małgoś, u mnie niestety pesymizm w charakterze też przeważa i mimo starań to na wszystko muszę mieć odpowiedni nastrój bo jak nie to nie umiem się przełamać i np impreza jest do bani. No, w sobotę miałam nastój bojowy to i wyjście się udało

Dziś świeci słońce więc mimo zimna jest ok, zwłaszcza po przespanej całej niedzieli

No i ta świadomość że to tylko trzy dni i wolne
Magdo, ja dopiero teraz odpowiadam bo piąteczek był na turbo obrotach, weekend minął jak we śnie, a częściowo nawet dosłownie we śnie
Rozplenice i miskanty okryłam stroiszem. Na razie wystarczy ale się zastanawiam czy nie podsypać im małych kopczyków z torfu przed kolejną falą mrozów. Póki co zapowiadają powrót ciepła więc nie ma co przesadzać. Muszą się trochę zachartować. Teraz będę miała jeszcze trochę gałązek sosnowych bo się w sobotę drzewo złamało pod śniegiem
Marzenko, no nie mogłam się oprzeć

Wracałam w podłym nastroju z pracy a M zapytał czy chcę sobie humor poprawić

i tak wyszło...
Wando, też sobie tak powtarzam, ale może Ty masz silniejszą wolę bo moja jakaś taka słabiutka przy ogrodniczym. Jakiś kryptonit tam przechowują czy co

Poza tym jak wiesz że jeszcze coś przyjdzie, to też możesz się bardziej ograniczyć. A taka świadomość że to KONIEC jest zbyt deprymująca
Kasiek, kiecki nie kupiłam, nie miałam czasu. Po pracy gnałam do ogrodu zabezpieczać wrażliwce bo zapowiedzieli dość silny mróz. I dobrze zrobiłam bo w sobotę już nie było dużo czasu, zadołowałam bukszpany i musiałam malować pazury bo na galę z czarnymi końcówkami się nie dało. Dobrze że znalazłam lakier taki niesamowicie ciemny śliwkowy to przykrył wszystkie oznaki grzebania pazurami w ziemi które nie zeszły po długim szorowaniu

Impreza była super, no przynajmniej ta część którą pamiętam

Potem wylegiwałam się do 12 i w południe wracałam do domu bo doba hotelowa się kończyła. Ale pomysł żeby po imprezie zostać w hotelu a nie wracam padniętym był strzałem w dziesiątkę

To tyle wrażeń, teraz dużo wody do picia i muszę się brać zaraz za robotę
Jolcia, u mnie łopata do śniegu już poszła dawno u ruch. Zdjęć nie zgrałam bo to za ciężka praca po imprezie była

Ale było uroczo, szczególnie dziś rano, cudowny szron błyszczący w słońcu. Szkoda że dziś nie miałam czasu rano robić fotek. Żal mi tylko tego złamanego drzewa
Gosiaczku, mój Goldi nie chce wchodzić do domu, chyba że na moment więc go nie zmuszam. Ja go adoptowałam jak był już dorosłym psem i był przyzwyczajony do funkcjonowania na powietrzu. Dlatego takie wysiłki żeby buda była komfortowa i ciepła bo psy nie chcą spać w domu. Z trudem je zmuszam jak wiem że nocą będzie naprawdę zimno. Wtedy śpią w pracowni, w której utrzymuję trochę niższą temperaturę niż w całym domu. Ale wtedy budzą mnie bardzo wcześnie rano, czasem jeszcze w nocy żeby je wypuścić.
Bardzo jestem ciekawa Twojego ogrodu w realu i z pewnością się nie zawiodę. Fajne masz pomysły a to co pokazujesz jest też dopracowane więc nie masz się co obawiać. U mnie to dopiero prowizorka i ogrodowe początki. Ale spokojnie, na wszystko czas i pora przyjdzie odpowiednia. Jeszcze będziemy się śmiać z tych naszych obaw
