Widoki za oknem zmieniły się diametralnie. Próżno szukać kolorów, zresztą spod śniegu i tak niewiele wystaje. Jedynie ptaki cieszą swoją obecnością i choć nie mają zbyt "egzotycznego" upierzenia to i tak na tle śniegu wydają się bajecznie kolorowe.
Waciki zostały przeniesione do pomieszczenia ogrodowego. Mają tam stabilne 12?C i chyba im się to lokum podoba. W każdym razie kogutek co rano oznajmia światu, kto tu rządzi. Kurka prawie codziennie znosi jajo i nie tęskni wcale za spacerami. Patrzą obydwoje z dużą niechęcią na śnieg i ani im się śni wychodzić.
Dziękuję Wam kochane, za liczne odwiedziny (w tym tygodniu miałam wyjątkowo dużo zajęć i rzadko zaglądałam na forum) i już spieszę z odpowiedziami.
Gosiu, waciki zrobiły bunt i w ogóle nie chcą dotykać śniegu. One też nie rozumieją ogólnej euforii dotyczącej sportów zimowych.
Iwonko, fajnie, że ktoś mnie rozumie. Większość osób słysząc, że nie jeżdżę na nartach robi
Halinko, miło, że wpadłaś w odwiedziny. Sikorki darzę szczególną sympatią. Są takie maleńkie i delikatne.
A najedzone są, to fakt. Ilość zjedzonych orzechów i słonecznika mogę liczyć w kilogramach.
Ewuniu,
Misiu, warto się otaczać zwierzętami, dbać o nie i dokarmiać. W końcu to nasi sprzymierzeńcy w ogrodzie. I tak zabieramy im przestrzeń do życia więc należałoby im to jakoś wynagrodzić. Ja się już przekonałam, że mój dom musi mieć dodatkowych domowników.
Nelu, nie cierpię śniegu ale w tej sytuacji jego istnienie sobie cenię. Róże dostały kopczyki, na to puchową kołdrę i teraz im cieplutko. Może dzięki niemu nasze młode rózyczki zaprezentują się latem w pełnej krasie.
Tosiu, piękną, owszem. Ale i tak już tęsknię do hiacyntów...
Agatko,

.
Aniu Różana, nie można się nie zakochać, dlatego ciągle robię im zdjęcia. Szkoda mi ich strasznie, zwłaszcza jak jest lodowata, wietrzna noc. Aż mi się serce kraje jak pomyślę co one muszą czuć.
Aniu Zielona, śniegu pod dostatkiem

. Dobrze, że po mojej uliczce jeździ pług bo inaczj nie wydostałabym się z domu.
Ziarno i orzechy dla ptaków idą jak woda. Średnio 3-4 kg dziennie. U mnie w okolicy nikt prócz mnie nie dokarmia ptaków
Stasiu, nie wiem dlaczego tak jest. Nawet te moje domowe często się pokłócą i muszę je rozdzielać. Choć ostatnio jak jesteśmy w pobliżu to leją się po cichu. Na szczęście to tylko takie przekomarzanki. Nie robią sobie krzywdy. Ale jaki jest powód? Jeść mają pod dostatkiem. Czułości od nas też. Może tak po prostu trenują, na wszelki wypadek...
Na dobranoc trochę zimowych zdjęć ze śpiącego ogrodu:
