Dzisiaj deszcz bawił się ze mną w berka, trzy razy straszył pierwszymi kroplami, po których biegłam zbierać pranie, a on przestawał... Kiedy przestałam się nim przejmować przylał naprawdę

Wcześniej jednak pobiegłam na warzywnik, żeby sprawdzić czy jakaś truskawka nie dojrzała, wzięłam sobie malutką miseczkę, bo liczyłam na jakieś pojedyncze okazy, a tam czekały na mnie takie plony

Jedna większa i ładniejsza od drugiej, no nie wiadomo od której zacząć
We frontowej części zdecydowanie króluje obecnie rabata powojnikowa:

Iryski syberyjskie na tej rabacie nie chciały kwitnąć, na jesień wspomniałam, że muszę je stąd wykopać. Chyba się wystraszyły, bo w tym roku dają czadu za wszystkie lata:

Powojnik Asao powoli ustępuje miejsca temu dwojga imion, bo ja kupiłam Dr. Ruppla, a Jurek twierdzi, że to Nelly Moser

Irysy bródkowe tulą się do piwonii, która póki co mami mnie obietnicą przyszłego kwitnienia...

Fioletowe po przesadzeniu "ofochały" się na dwa lata, jednak w tym roku łaskawie zakwitły

Z drugiej strony rabaty wspomniany wyżej Asao i krzewuszka, której wmówiłam, że jest pnączem

Do nich dołączył wreszcie bodziszek magnificum, od którego zaczęła się moja

do tych kwiatków:
-- 2 cze 2015, o 23:05 --
Marlenko nie przejmuj się - projekt nie nadąża za mną i moją łopatką
