Mateusz, Ewo, Agnieszko, Gosiu, Pati, Justynko - bardzo serdecznie dziękuję za wizyty, naprawdę (wiem, że się powtarzam) cenię Wasze wizyty
Mateusz - ja nie zwariowałam, tylko mnie też się pułap zwiększa! Co ciekawe, z miesiąca na miesiąc, więc staję się niebezpieczna dla domowego budżetu. Może trzeba mnie gdzieś odseparować...
Ewuniu - ja nie jestem specem od "zielonych", dla mnie ważne, by rosły zdrowo, cieszyły oko, ale i żeby nazewnictwo było poprawne. Tu mi Pati nieco naprostowała, ale że chwilowo jestem zakręcona bardziej niż sznurek na haku, więc jeszcze się nie odniosę. Wiem...że nic nie wiem, i tyle, ale mamy to samo - któraś z tych roślin jest M. adansonii na pewno
Agnieszko - po prostu lubimy, co zielone, a kochamy wszystko, co się zwie epi...
Madosia pisze:Hoye w hydro to fajna sprawa. Dużo lepiej rosną ale u mnie zimy by pewnie nie przeżyły.
Gosiu - o tak, zdecydowanie widzę różnicę nawet w sukulentach, które zdecydowałam prowadzić w "semi-hydro". Hoye u mnie też ruszyły ze wzrostem i to najważniejsze, bo to cieszy i ...utwierdza w chorobie
Pati - wiem, wiem, stary sposób kaktusiarzy - pędzelek

Ale tu póki co, szybko obcinam kwiatostan, bo trochę mi szkoda ich na eksperyment. Nie kwiat u nich jest najważniejszy. Osłabia roślinę bardzo - razem z kwiatem kluł się długo jeden liść. Bardzo długo. Obcięłam kwiatostan - i ruszył z kopyta. Przy niektórych nie warto eksperymentować.
Justynko - póki co, nie podpisuj, bo Pati ma inna teorię,a ja dotychczas nie miałam czasu jej zgłębić (teorii, nie Patrycji

)
Póki co, muszę Wam opowiedzieć historię z soboty. W Kołobrzegu na 70-lecie istnienia pewnej firmy dumnie się nazywającej ogrodniczą zorganizowano Festiwal Kwiatów. Nazwa szumna - impreza szkoda gadać...cztery stoiska na krzyż, ale może to na początek, kto wie, czy będą i jak wyglądały, następne imprezy. Ot, cały festiwal kwiatów to było jedno biedne Gymnocalycium, postawione jako nie wiem co:
Smętnie zamyślona w kwitnienie tego kaktusa, nawet nie zauważyłam, jak wpadłam w sidła całej komercji. Najpierw podszedł do mnie ogólnoprowadzący, wetknął jakąś kartkę i zaprosił do zwiedzania i jakiegoś tam konkursu. Nie miałam wyjścia, przy uciesze całej rodzinki rechoczącej za moimi plecami. Na tym stoisku zobaczyłam innego kaktusa, pomalowanego na niebiesko, od czego mi się włos na głowie jeży zawsze, gdy takie coś widzę. W każdym razie pan poprosił mnie o znalezienie podłoża do tego kaktusa. Z morderczym wzrokiem odpowiedziałam, że tu nie ma takiego podłoża.
- A niech pani dobrze popatrzy.
- Ależ ja dobrze widzę - odparłam. - Tu po prostu jest baza, którą należy zmieszać z piaskiem i dużą ilością żwirku. Sama jest zbyt żyzna i żaden kaktus długo w niej nie posiedzi. A w ogóle niech pan zabiera z moich oczu tego pomalowanego na niebiesko kaktusa... - i w ogóle dyskusja się rozgorzała na całego. O podłożach, o roślinach, o wszystkim, pan nawet pokazywał mi w telefonie swój skalniak. Nawet z żalem poszłam dalej.
Stojąca obok pani z innymi akcesoriami ogrodniczymi znanej firmy jakieś tam pytanie zadała na zasadzie: "co to jest" pokazując grabki powiedziała do mnie:
- Przysłuchiwałam się pani dyskusji, pani jest taka fajna (obejrzałam się, czy rodzinka, a zwłaszcza mąż to słyszy, ale nie, rechotali się jeszcze bardziej) i proszę od nas w prezencie taki upominek...- po czym wręczyła mi ślicznie opakowane narzędzia:
O, z tego się ucieszyłam, nie powiem, super sprawa. W każdym razie, koniec końców, w nagrodę każdy mógł sobie zrobić kompozycję roślinną z przygotowanych roślin. Chciałam zabrać tego bidoka gymno, ale już nie zawracałam głowy, bo nie było kogo pytać, ludzi się naschodziło. Wyboru tych roślinek też raczej nie było, więc zabrałam sobie gotową już, kolorystycznie dobraną do reszty tego, co ma zakwitnąć na balkonie.
Niemniej tu prośba, byście powiedzieli, co to jest:
A przy okazji, w jednej, i o dziwo tylko w jednej skrzynce z mieczykami zobaczyłam wręcz rój pszczół. Czy ktoś jest zorientowany, co im tak może się tam podobać...? Ja przeciwko pszczółkom nic nie mam, ale to jest balkon od strony pokoju Dzieci i trochę się obawiam, co je tu nęci, a bardziej: czy je tam zatrzyma...? One się tam mnożą z dnia na dzień!

Widać je, tylko trzeba się przyjrzeć, bo pszczoły jak wiadomo, pracowite są i nie latają w kółko, tylko coś tam ciągle dziubią! Na cztery skrzynie balkonowe siedzą tylko w tej jednej
Będę wdzięczna za Wasze sygestie i co do kwiatka, i co do pszczółek.
Tymczasem dziękuję za wspólny wieczór - miłego wypoczynku Wam życzę
