Margito dostałam jedną sadzonkę tykwy od znajomej. Niewiele o niej udało mi się doczytać, więc posadziłam koło podpory i

wyrósł potwór. Tykwa miała z sześć metrów, nie wiedziałam jak ją okiełznać,

więc skróciłam o metr w nadziei, że przystopuje. Dopiero zaczął się horror, wypuściła kilka dodatkowych pędów i zawiązała kilkadziesiąt owoców. Większość wycięłam, zostawiłam tylko pięć i te dojrzały. Wysuszyłam w zimie na ogrzewaniu podłogowym. Jedna spleśniała, a pozostałe oddałam, bo nie mam zdolności manualnych, żeby je sensownie spożytkować.
Krysiu tulipany to moje ulubione wiosenne, może dlatego, że od nich zaczynałam moje ogródkowanie.

Często kupuję na późnych wyprzedażach i zawsze ładnie kwitną.
