Są ciche, cierpliwe i niekłopotliwe, rosna sobie spokojnie, a w końcu doczekały się uwagi ;)
To, na czym mi zależało to Chamaecereus silvestrii. I jest

Dotarł do mnie w stanie takim lekko rozgałęzionym, ale pech chciał - przestał byc rozdwojony, za to zrobiło się go dwa!
No więc jeden poszedł, jak należy do doniczki, drugi do żwirku w kieliszku.
Mam nadzieję, że się ukorzeni, a tymczasem przez niego co dzień teraz zaglądam do kieliszka



(niestety, ImageShack nie chce dzisiaj ze mna współpracować i albo pokazuje taki mały ten drugi obrazeczek, albo wcale, ewentualnie jeszcze odwrócony i za nic w świecie nie chce go przekręcić, chociaż udaje, że niby zapisuje zmiany

Swoją drogą końcuszek jest naprawde malutki)
Z chamaecereusem przyjechała kępka Orbea variegata.
Nie, żebym musowo musiała mieć, ale jak juz i tak poczta przesyłkę wiezie.. ;)
Troche też przez sentyment - pamiętam taka roślinę z dzieciństwa

Kępka - tym razem zupełnie celowo, została rozdzielona na 3:

A jako gratis - coś, co jest dla mnie totalną nowinką - Coryphanta bumamma:

Maleństwo takie, ale mam wielką nadzieje, że go nie uśmiercę, bo sprawdzałam ją - przeslicznie kwitnie!
A i dorosła roslina sama w sobie bardzo interesująca, więc przypadkiem sprzedawca trafił super - dzięki, Robert!

I w sumie nowości to tyle, rozważam jeszcze dwie, z czego jedna juz jest praktycznie rozważona ;)
No i zobaczymy, co wyjdzie z nasionek - póki co wylegują sie na żwirku, jak tylko pojawi się słońce dostaną wilgoci i pójdą do pudełka


Chyba dorzucę jeszcze jedno kółeczko z turbiniakami, bo odkryłam, że jeden taki, co to dołączył do mojego stada w zeszłym roku ma pełno nasionek między kudełkami/cierniami
