Agnieszko, Tereniu - już nie mogę się doczekać, bo na razie było tylko po kilka pąków na pojedyńczych pędach, ale za to prawie wszystkie odmiany kwitły.
A teraz opowieści o działkowych rewolucjach ciąg dalszy.
Przy świerku srebrzystym, prawie naprzeciwko domku, mój poprzednik zrobił skalniak. Wymurował taką wieżę, w kształcie nierównobocznego trójkąta. W najwyższej części wysoki na 80cm. Z kamieni łączonych na cementową zaprawę. Niestety, żeby to rozwalić, to trzeba by mieć młot pneumatyczny. Nie wyglądało to pięknie ani naturalnie. Jedyne co zrobiłam jakiś czas temu, to do tego wysokiego, do jego dłuższego boku skierowanego w stronę domku, dosypałam ziemi i zrobiłam niższy. Ten wysoki przez lata tak sobie stał, coś tam rosło a ja nie miałam serca, ani pomysłu, ani czasu, żeby coś z tym zrobić. W końcu w zeszłym roku, jak obrobiłam się z sadzeniem pomidorów, zabrałam się za skalniak. Miałam rośliny, miałam ziemię, znowu rozrysowałam sobie planik. Przez lata istnienia skalniaka ubyło z niego ziemi. Ciekawe jak, skoro jest to rodzaj koryta. Do podniesienia poziomu gleby wykorzystałam tą gorszą glebę zabraną z miejsca, gdzie zrobiłam paprociowisko. Poszła niżej, a do górnej warstwy domieszałam ziemi ogrodowej, posadziłam roślinki, przysypałam korą. Zdjęć całości nie mam, ale tak na okrasę zdjęcia goździków. Są to pierzaste
Dianthus plumarius. Nie wiem, czy przeżyją zimę, ale bardzo mi się podobały bo są pełne.
W górnym skalniaku posadziłam roślinki, które lubią słońce. Na samym środku jest kępka szarotek. Uwielbiam te kwiatuszki, ale dwa razy już próbowałam i zamierały. Wymyśliłam, że ponieważ rosną w górach, lubią zapewne glebę wapienną z dodatkiem kamyczków. Do dołka dodałam grys marmurowy, po bokach też i ziemia na wierzchu też nimi przysypana. Po zimie będzie wiadomo, czy im to odpowiada.