Nie chwaliłam się tu jeszcze moim najnowszym nabytkiem sprzed 3 tygodni. Na all ... kupiłam Brassię. Hmmm ... Zdjęcia były średnie. Była na nich roślina z przekwitającymi kwiatami. Kiedy otworzyłam paczkę to zobaczyłam rewelacyjnie zapakowaną roślinę. I to tyle z rewelacji. Pęd kwiatowy był już suchy a na liściach plamki. Czarne jakieś. Przemyłam liście i opryskałam topsinem. I zostawiłam w spokoju. No ale wczoraj nie wytrzymałam i postanowiłam przełożyć roślinę do takiej samej doniczki (wielkościowo) i przy okazji zobaczyć korzenie. Okazało się, że korzenie są albo zgniłe albo wyschnięte. Wycięłam wszystkie. Nie wiem czy dobrze zrobiłam. Posadziłam w nowe podłoże i chwilę poczekam z podlewaniem. Ale myślę, że jest nadzieja bo jest jeden przyrost. Rośnie trochę wyżej i korzonki ma na wierzchu. Będę je spryskiwać i czas pokaże czy dobrze zrobiłam.
Zdjęcia wrzucę jak wrócę do domu.
A na storczyku o którym pisałam ostatnio pojawia się jakieś inne coś ale jeszcze nie wiem co

I druga dobra wiadomość - przynajmniej dla mnie

- na moim bordowym, woskowym Phalaenopsis pojawił się zaczątek pędu kwiatowego. Jest to super wiadomość bo przez swoją nadgorliwość zrobiłam mu trochę krzywdy. Najpierw spaliłam jeden liść na słońcu a później tak go oglądałam, że wypadł mi z rąk i jak go łapałam to zgniotłam mu liść tak, że pękł

Aż w końcu odstawiłam go w takie miejsce gdzie rzadziej zaglądam i nie dotykam go. Pewnie dlatego tak pięknie mi się odwdzięcza.