Też reanimuje je w kamyczkach, mają miskę z wodą żeby im parowała a na dno misek w których są też leję troszkę wody, zraszam im liście, robię okłady z mokrych ręczników papierowych, uważając żeby nic się do stożka nie nalało. Zraszam kamyki.
Stoją sobie na parapecie gdzie nie ma przeciągów, na zachodnim oknie.
Może rzeczywiście wrócę do kory bo już sama nie wiem co mogłoby pomóc...
Tyle że takie przesadzanie co chwilka też nie jest wskazane... no po prostu ręce opadają...
Wcześniej miały zgnite korzenie (już wycięte), listki zmarszczone i oklapnięte... a teraz doszło jeszcze coś takiego:
wyschnięte i brązowe obwódki szczytowych listków
