
Moje poprawiacze nastroju :)
Re: Moje poprawiacze nastroju :)
Calandiva, zdaje się? 

- mika181
- 500p
- Posty: 678
- Od: 7 wrz 2011, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: ok. Oświęcimia
Re: Moje poprawiacze nastroju :)
Kalanchoe ale to chyba to samo 

Re: Moje poprawiacze nastroju :)
Ano, calandiva to nowa odmiana o pełnych kwiatach
Ciekawy kolor ma ta Twoja 


Re: Moje poprawiacze nastroju :)



- mika181
- 500p
- Posty: 678
- Od: 7 wrz 2011, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: ok. Oświęcimia
Re: Moje poprawiacze nastroju :)
mroofka uwielbiam fittonie, moje tez powolutku rosną, niby nie musi stac w słońcu, może nawet w głębi pokoju ale ja zrobiłam inaczej i stoją na zachodnim oknie kolorowe a zielona jakieś 30cm od południowego okna bo wcześniej stojąc w cieniu w ogóle nie chciały rosnąć a teraz ruszyły, zwłaszcza różowa i czerwona



- elcia1974
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 9106
- Od: 23 lip 2009, o 18:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
Re: Moje poprawiacze nastroju :)
Dominiko prezent od M śliczny, a będzie jeszcze piękniejszy, jak rozwinie się więcej kwiatuszków.
Dobierz mu jeszcze pomarańczową osłonkę i efekt będzie powalający.
Ja raczej nie mam serca do tych Kalanchoe, ale muszę stwierdzic, że jako roślinki dekoracyjne na szare i smutne
zimowe dni sprawdzają się rewelacyjnie.

Dobierz mu jeszcze pomarańczową osłonkę i efekt będzie powalający.

Ja raczej nie mam serca do tych Kalanchoe, ale muszę stwierdzic, że jako roślinki dekoracyjne na szare i smutne
zimowe dni sprawdzają się rewelacyjnie.

Droga przez las nie jest długa, jeśli kocha się osobę, którą idzie się odwiedzic.
Aktualny wątek: Doniczkowi domownicy Eli cz. 7 Poprzednie części: Spis moich wątków
Wątek sprzedażowy: Sprzedam, kupię, wymienię rośliny doniczkowe
Aktualny wątek: Doniczkowi domownicy Eli cz. 7 Poprzednie części: Spis moich wątków
Wątek sprzedażowy: Sprzedam, kupię, wymienię rośliny doniczkowe
Re: Moje poprawiacze nastroju :)
No właśnie ja też pomału tracę serce, brzydal się zrobił, że szok! Tylko przycinam i przycinam, chcę , żeby dolne liście były duże. Ale tak to idzie jak po grudzie, dzik się taki zrobił :xelcia1974 pisze: Ja raczej nie mam serca do tych Kalanchoe, ale muszę stwierdzic, że jako roślinki dekoracyjne na szare i smutne
zimowe dni sprawdzają się rewelacyjnie.
- mika181
- 500p
- Posty: 678
- Od: 7 wrz 2011, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: ok. Oświęcimia
Re: Moje poprawiacze nastroju :)
To moja druga kalanchoe, starsza jest czerwona i tez po przejsciach nie wygląda najlepiej. przez wiele miesięcy miała piękne wielkie liście co chwile puszczała nowe kwiaty i nowe pędy. Nie zmieniałam jej ani miejsca ani podlewania i nagle zaczęły jej duże liście robić się miękkie i więdnąc, potem żółkły końcówki a na dzień dzisiejszy zostały tylko młode pędy, stare duze liście skończyły swój żywot. Co jakiś czas i młody malutki listek żółknie ale na razie nie przycinam dam jej jeszcze troche czasu a jak bedzie sie ciągle pogarszac to odmłodze, potne i poukorzeniam. Zastanawiałam sie czy może przelałam ale to raczej niemożliwe, teraz az sie boje gdy ją podlewam żeby nie przesadzić i boje sie ze moją nową kalanchoe tez taki stan dopadnie. Zaraz jak M ją przyniósł sprawdziłąm ziemie i była całkiem mokra wiec juz nie wiem o co biega z tymi roślinkami, podobno nie lubia wilgoci
Czerwona kalanchoe

Pomarańczowe kalanchoe od M


Czerwona kalanchoe

Pomarańczowe kalanchoe od M

- elcia1974
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 9106
- Od: 23 lip 2009, o 18:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
Re: Moje poprawiacze nastroju :)
Dominiko stąd też i właśnie ten mój brak serca do tych roślinek. Póki kwitną i póki zachowują kształt uzyskany przez
hodowców sa naprawdę dekoracyjne, a później najczęściej tak dziczeją, wyciągają się i o ile zakwitną to i to kwitnienie
jest nieporównywalne z tym wcześniejszym.
Jeżeli jeszcze kiedykolwiek znajdzie ono miejsce u mnie to na pewno zostanie potraktowane jako roślinka jednoroczna,
po kwitnieniu zdecydowanie wyląduje w koszu.
Oczywiście życzę Ci, żeby to od M jak najdłużej zachowało piękny wygląd.
hodowców sa naprawdę dekoracyjne, a później najczęściej tak dziczeją, wyciągają się i o ile zakwitną to i to kwitnienie
jest nieporównywalne z tym wcześniejszym.

Jeżeli jeszcze kiedykolwiek znajdzie ono miejsce u mnie to na pewno zostanie potraktowane jako roślinka jednoroczna,
po kwitnieniu zdecydowanie wyląduje w koszu.

Oczywiście życzę Ci, żeby to od M jak najdłużej zachowało piękny wygląd.

Droga przez las nie jest długa, jeśli kocha się osobę, którą idzie się odwiedzic.
Aktualny wątek: Doniczkowi domownicy Eli cz. 7 Poprzednie części: Spis moich wątków
Wątek sprzedażowy: Sprzedam, kupię, wymienię rośliny doniczkowe
Aktualny wątek: Doniczkowi domownicy Eli cz. 7 Poprzednie części: Spis moich wątków
Wątek sprzedażowy: Sprzedam, kupię, wymienię rośliny doniczkowe
Re: Moje poprawiacze nastroju :)
Słuchajcie, coś jest nie tak z tymi kalanchoe, one wszystkie się zachowują identycznie. Moja miała to samo: wielkie liście zmiękły i odpadły, pozostały te małe lebiody. U mojej babci, której kupiłam piękne kalanchoe na urodziny, było to samo! To chyba jakiś spisek, żeby wyrzucać i kupować nowe. Bo teraz kalanchoe stoi w każdym sklepie.
-
- 1000p
- Posty: 1354
- Od: 19 wrz 2011, o 14:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
Re: Moje poprawiacze nastroju :)
Z tymi kalanchoe, to jest właśnie taki chwyt marketingowy. Te z kwiaciarni są sztucznie "pędzone", tak, żeby przetrwały kwitnienie, a potem... No cóż, właśnie jest ich rzeczywiście dużo w kwiaciarniach...
Ja właśnie kupiłam sobie taką biało-różową (?) i mam nadzieję, że trochę wytrzyma.
Ja właśnie kupiłam sobie taką biało-różową (?) i mam nadzieję, że trochę wytrzyma.
Re: Moje poprawiacze nastroju :)
No właśnie trzeba się dowiedzieć, jak oni to pędzą ;D Ze swojego doświadczenia wiem, że ostre, nawet kilkakrotne cięcie znacznie poprawia kształt rośliny. A jak z kwitnieniem to nie wiem, mam je od września zeszłego roku i drugi raz niestety nie zakwitło. Pocieszam się, że może na zimę zakwitnie, bo do zaciemniania nie mam za bardzo warunków 

-
- 1000p
- Posty: 1354
- Od: 19 wrz 2011, o 14:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
Re: Moje poprawiacze nastroju :)
Kalanchoe lubi kwitnąć na zimę, więc jeszcze pewnie wszystko przed Tobą
Tylko trzeba uważać, żeby nie przelać korzonków (ja mam tendencję do "topienia" kwiatów
).


- mika181
- 500p
- Posty: 678
- Od: 7 wrz 2011, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: ok. Oświęcimia
Re: Moje poprawiacze nastroju :)
Zobaczymy jak sie bedzie sprawowała druga kalanchoe.
Magic83 ja tez mam tendencje do topienia kwiatków
na ziomku musze sobie chyba napisac podjewaj raz w miesiącu. Mam dużą roślinkę i małą no i jak odratowałam troche dużą to małą zalałam i znowu liście żółkną
a tak sie starałam nie przelać, lałam bardzo mało ale chyba za czesto
Wkręciłam sie w nasionka. powtykałam w ziemie jak na razie cytryne,jabłko, winogron, pieprz a w kolejce jest nektarynka i grejfrut. W planie avokado i inne egzotyki
zobaczymy co z tego wyjdzie.
Odnośnie mojej marniejącej eustomii. Nie dość ze w necie jest bardzo mało informacji to jeszcze wyczytałam ze jest bardzo trudna w utrzymaniu w domu i wiecie co, jest choler... trudna w domowej chodowli. Poucinałam jej długie gałązki które kompletnie klapły bo pod spodem było dużo małych odrostów. obficie podlałam (ta roślina musi miec bagno a nie ziemie
) ładnie odbiła a kilka dni temu liście małym zaczeły klapać wiec spróbowałam ostatni raz i przykryłam ją butelką z dziurkami zeby zwiększyc wilgotność i wiecie co zadziałało
no makabra chyba będę musiała kupywac coraz to wieksze butelki 
Magic83 ja tez mam tendencje do topienia kwiatków




Wkręciłam sie w nasionka. powtykałam w ziemie jak na razie cytryne,jabłko, winogron, pieprz a w kolejce jest nektarynka i grejfrut. W planie avokado i inne egzotyki

Odnośnie mojej marniejącej eustomii. Nie dość ze w necie jest bardzo mało informacji to jeszcze wyczytałam ze jest bardzo trudna w utrzymaniu w domu i wiecie co, jest choler... trudna w domowej chodowli. Poucinałam jej długie gałązki które kompletnie klapły bo pod spodem było dużo małych odrostów. obficie podlałam (ta roślina musi miec bagno a nie ziemie


