I choćby przyklejał się do zębów jak pisze Nela to mi to nie przeszkadza, byle tylko smakował jak świeży.
Dla tego smaku warto zaeksperymentować zamiast zimą kupować wypędzony na chemii.
Fleur - no to nie jestem sama z tymi odczuciami.
A już myślałam że coś nie tak ze mną.
Jeśli chodzi o szklarenkę to moja też przecieka, kiedy kit wypadnie - mam ją już prawie 30 lat i wtedy nie było silikonów.
Nie jest to dobre szczególnie zimą gdyż woda pozostająca w szczelinach w słoneczny dzień rozmarza a wieczorem znów zamarza co przyczynia się do pękania szyb przy większych przymrozkach.
Różnica temperatur przy słonecznym dniu w zimie w środku i na zewnątrz waha się do kilku stopni a w marcu nawet kilkunastu stopni, co przyspiesza wegetację.
Jeśli chodzi o temperatury nocą to nie są to duże różnice.
Jeśli dzień był słoneczny to do północy temperatura przeważnie się wyrówna zależnie od wiatru i do rana raczej nie ma różnic w temp w środku i na zewnątrz szklarni.
Jedynie może być różnica w temp podłoża, ale tego nie sprawdzałam.
Zamarznięte przez dłuższy czas podłoże może mieć niższą temp. niż powietrze w szklarni, które bardzo szybko ulega wahaniom podczas słonecznej pogody.
Dużym plusem jest tutaj raczej brak nadmiaru wody w podłożu - nie wolno podlewać zbyt często i zbyt dużo - co sprzyja zimowaniu korzeni większości roślin oraz brak powiewów zimnych wiatrów , które podnoszą spadek temperatury.
Można też zainstalować ogrzewanie / czynne nocą / podłoża na głębokości pół metra i okryć szklarnię dodatkowo co z pewnością podniesie temp w środku i zniweluje wahania temp pomiędzy nocą a dniem.W takich warunkach można zaryzykować uprawę nowalijek - rzodkiewka, sałata, pietruszka, szczypior, cebula, truskawki itp. - co z pewnością jest atrakcją dla całej rodziny i wyjdzie jej tylko na zdrowie.


Wszystko zresztą zależy od inwencji twórczej właściciela.

Gabi - prawda jakie to wspaniałe uczucie ?
Ja mam go na codzień, choć codziennie z tego nie korzystam bo straszny śpioch ze mnie.
Raczej jestem sową niż skowronkiem.
Ale znam zapach porannej kawy czy ogórka zerwanego bladym świtem i schrupanego prosto z krzaczka bez pośpiechu i natłoku myśli - tego nie da się porównać z niczym innym.
Kto nie przeżył, nie zrozumie.
Aneczko - nie sugeruję.
Ja tak po prostu zrobiłam uznając, że tak będzie dla niej lepiej.
Ale zapytaj Izy, ona ma doświadczenie i wie czego jej potrzeba.