Grażynko (agrazka) bardzo mile ogląda się takiego gościa.
Jak dla mnie jest to oznaka, że mój ogród staje się zbliżony do natury, że w szczerym polu powstaje nowy ekosystem, i chyba właściwie dobrany, skoro zaczynają go odwiedzać tacy płochliwi goście.
Grażynko (kogra) dziękuję za radę.
Myślę jednak, że wszystkich rybek nie uda się jej wyłapać. Już jest zimno, rybki zeszły na dno, a dno jest na głębokości 1,40 m. Dzięki Twojej przestrodze będę ją pilnować, zresztą lubię na nią patrzeć, jest taka dostojna.
Gosiu co tam praca, zresztą sama wiesz, najważniejsze są te ulotne efekty, które cieszą oczy gdy rośliny zdrowo rosną. Myślałam, że tylko moja mahonia tak zmarniała, ale skoro u Ciebie też, to znaczy, że nie nasza wina tylko aury. Niewielka pociecha, ale zawsze.
Cebule lilii kupuję w LUKON BULBS. Jeżeli nie masz namiarów, to podam Ci na PW.
Madziu dziękuję za słowa miłe dla oczu i duszy ogrodomaniaka.
Nasadzenia, jak pisałam w Twoim wątku, to w większości dzieło przypadku i ciągłych przesadzeń, aż efekt da się oglądać.
Koszyczki, niestety, są ochroną przed drobnymi gryzoniami, dla karczownika to wygodna stołówka. Mnie poprzegryzał koszyczki i powyjadał cebule tulipanów, jak z talerza. Od tej pory stosuję duże doniczki albo wiaderka. Jak do tej pory nie naruszył ani jednego. Co do tego szkodnika, to po baaardzo licznych doświadczeniach, zaczęłam go posądzać o myślenie, a jedynym skutecznym sposobem okazało się zatrute ziarno serwowane w zimie.
Ewelinko dziękuję za odwiedziny, a w imieniu lilii za pochwały.
