Ewciu może i ładny ma kolor moja Concerto, tylko że ja chcę różową

!!! buu ;)
Aniu na pewno będziesz zadowolona, bo kwitnie obficie i pięknie, zdrowo rośnie, a to zaczyna się dla mnie liczyć coraz bardziej, nie mam siły do wiecznie chorej Sissi która wydaje jeden kwiat, śliczny, ale jeden??
Gosiu wiadomo, można róże podziwiać i można je posiadać, kocham róże, za barwy, zapachy, za pewna nostalgię, która z nimi wiążę.... ale nie wszystkie są moimi faworytkami. Nie przepadam, za różami czerwonym, nie lubię wielkokwiatowych, i co dla mnie też ważne, nawet gdybym się bardzo postarała i dmuchnęła bardzo mocno, to ogród nie powiększy się jak balon. Wiec kupowanie róż to sztuka wyborów i dobrze, że są inne ogrody w których możemy podziwiać te, dla których u nas "nie ma miejsca".
A dziś róża której nie trzeba chyba nikomu zachwalać
Charles Austin. Mój ulubiony kolor, piękne bogate kwitnienie, stosunkowo zdrowa

.Mam ją pierwszy rok, więc wiele o niej powiedzieć nie mogę, ale wzorem innych
angielek zachwyca. Na wszelki wypadek posadziłam dwie na różnych stanowiskach i powiem, że ta w pełnym słońcu kwitła słabiej, a ta na rabacie pół-cienistej dłużej, ładniej i obficiej. Spotkałam się zę stwierdzeniem, ze jej odbarwianie się w miarę przekwitanie nie jest szczególnie ładne, w moim odczuciu, pięknie kontrastuje to ze świeżymi kwiatami. To całe doświadczenie

.
PS. Na zdjęciu widać która jest z pełnego słońca.