... cdn
IV grządka: plon główny- ogórki. Pod koniec kwietnia przygotowałam rozsadę ogórków z nasion jakie pozostały mi z zeszłego sezonu, a które się sprawdziły, mianowicie „
KRAK”, „
POLAN” i „
ANULKA”. Przed połową maja wszystkie doniczki miały prawie 100% kiełkowania, a 21-go maja trafiły na grządki. Przy okazji zostałam też hojnie obdarowana sadzonkami innych odmian, których nadmiar miała moja Teściówka, a wiadomo, że żaden szanujący się działkowicz-amator swojej roślinki nie wyrzuci bez bólu serca. Dlatego przygotowałam naprędce prowizoryczne grządki i tym sposobem do gruntu powędrowało 75 szt. ogórków czyli o 25 szt. więcej niż w zeszłym roku. Wszystko rosło dobrze, koniec wiosny był ciepły, ogórki zaczynały zawiązywać owoce i pod koniec czerwca zadzwoniła do mnie moja koleżanka, która mieszka ok 20km od naszej działki, mówiąc załamana, że na swoich ogórkach ma już oznaki mączniaka rzekomego. Koleżanka opryskiwała środkami ochrony roślin tymi chemicznymi, które jeszcze pozostały w sprzedaży, my z Teściówką swoje uprawy HuwaSanem. Teściówka trochę bardziej sumiennie już na długo przed pierwszymi oznakami, ja swoje dopiero po wystąpieniu. Niestety okazało się, że żadna z nas nie zdołała zahamować postępu choroby i z początkiem sierpnia zbierałyśmy już ostatnie lichutkie ogóreczki. Szkoda, bo w zeszłym roku udało nam się zebrać ok 13 kg ogórków (ok 0,26 kg/roślinę) i w tym sezonie myśleliśmy, że będzie więcej, a finalnie wyszło ok 17 kg co daje wynik 0,22 kg/roślinę. Miedzyplonem natomiast był czosnek ozimy „
HARNAŚ”, sadzony w listopadzie zeszłego roku. Z czosnku jesteśmy usatysfakcjonowani, zebraliśmy dobre plony i wystarczyło jeszcze główek na posadzenie w tym roku na jesień.
V grządka: plon główny – pomidory drobnoowocowe. To właśnie z myślą o tej grządce wysiewałam „
OLĘ POLKĘ”, dobrze jednak, że nie rosła tak jakbym tego oczekiwała i poszłam do pobliskiego sklepu ogrodniczego po 10 szt. sadzonek pomidorów o drobnych czerwonych owocach. I to był strzał w 10!! Te pomidory to absolutny hit w naszym warzywniku! Nie wiem tylko co to była za odmiana, nie potrafię też jeszcze z braku doświadczenia określić czy były karłowe czy wysokie, bo z racji tego, że chciałam karłowe obcinałam je sukcesywnie po osiągnięciu odpowiedniej wielkości. Zawiązały masę czerwonych, słodkich koraliczków, które moje przedszkole dziecko traktowało jak cukierki. Zajadało się w nieograniczonej ilości, a jeszcze wystarczyło dla nas, rodziny, sąsiadki i do słoików. Z tej grządki udało nam się uzyskać ponad 5kg pomidorków, co wydaje mi się dobrym zbiorem. Dlatego myślę, że „
OLA POLKA” ma większe owoce i mimo, że smaczne, nie cieszyłaby się takim dorodnym plonem w tamtych warunkach. Miedzyplonem była natomiast fasola szparagowa karłowa. Najpopularniejsza w moim środowisku jest „
ZŁOTA SAXA” i właśnie taką posiałam. Nie potrafię stwierdzić czy jestem z niej zadowolona. Chyba nie tego się spodziewałam, ale w przyszłym roku również tak obsadzę grządkę (tylko następną w kolejności), ale wybiorę inną odmianę fasoli karłowej.
VI grządka, to bliźniaczka II grządki, czyli też korzeniowe. Z tym, że tutaj zamiast pietruszki i pasternaku wysiałam salsefię i skorzonerę z takim samym skutkiem jak wyżej wymienione-nie wzeszły.
VII grządka, to też kapustne, tutaj tak samo, z tym że, to ta odkryta.
VIII grządka, to nowości tegoroczna, robiona na szybko, żeby zdążyć przed wsadzeniem ogórków, to odpowiednik IV grządki. Tutaj natomiast międzyplonem był czosnek, ale odmiana wiosenna, posadzony 27-go maja. Powiem, że to raczej jest za późny czas już na czosnek, bo nie urósł za dobrze. Nawet zostawiłam go w grządce, w przyszłym sezonie będzie razem z kapustami, a później zobaczymy co z niego wyrośnie, z tego Kulfona ;) Na tej grządce rosły też cukinie, „
ASTRA POLKA” i „
SORAYA”. Wysiewałam je na wiosnę razem ze wszystkimi innymi, ale nie wykiełkowały i kiedy już miałam robić porządki w doniczkach, zobaczyłam, że majaczą tam dwie ledwo skiełkowane sadzonki. To jak już wyrosły, nie mogłam im nie znaleźć miejsca. Najodpowiedniejszym było towarzystwo ogórków. I nawet fajnie się zabrały, trochę wydały owoców, nie były co prawda takie plenne jak w zeszłym roku, ale i tak się cieszę.
Grządki tzw. maliniaki: to też jest nowość zrobiona pod koniec lata. W założeniu, te dwie grządki również nie będą podlegać płodozmianowi i na stałe (albo przynajmniej na dłuższy czas). Zagościły tam truskawki, a na wiosnę dosadzę do nich jeszcze maliny.
„Placek dyniowy”: ta grządka miała być tylko na jeden sezon, kiedy po uprzątnięciu starty patyków odsłoniłam kawałek całkiem fajnej, wstępnie przekompostowanej gleby. Żeby się nie zmarnowało posadziłam tam dynie i dobrze się udały. A że nie mam jeszcze konkretnej wizji tamtego miejsca działki (będzie tam wjazd i trzeba najpierw go zrobić, a później będziemy obsadzać roślinami), to w tym roku też posadziłam tam dynie, ale w głównej mierze gatunki ozdobne takie jak: „
BABY BOO”, „
SWEET DUMPLING”, „
PEAR BICOULOR”, „
SUŁTAŃSKI TURBAN”, „
WARTED MIXTURE”, „
CROWN OF THORNS”, „
AUTUMN WINGS” oraz jadalne: „
BAMBINO”, „
AMAZONKA”, „
UCHIKI KURI” i makaronowa „
PYZA”. Wszystko udało się dobrze, ale mogłoby lepiej, gdybym podlewała towarzystwo częściej. To miejsce jest bowiem bardzo nasłonecznione i szybko przesycha mimo okrywania gleby. A że trochę tak na uboczu, to zawsze przypominam sobie o nim jak już wychodziłam i nie miałam jak podlać. I tak dzień za dniem, aż dynia „
BAMBIONO” urosła do 2kg, a w zeszłym roku była taka duża, że nie udźwignęłam jej na wagę… Faktycznie, dynie potrzebują wody. Ale ozdobne sobie poradziły i cieszą teraz oko w jesiennych dekoracjach.
Tak minął nam rok na działce. Teraz cieszymy się zasłużonym odpoczynkiem. Mam nadzieję, że miło czytało Wam się moje sprawozdanie, ja teraz z przyjemnością będę odwiedzać Wasze wątki i podglądać co u Was słychać.