Wreszcie po kilku zimnych, mokrych dniach pokazało się słońce. W tej chwili halny, temperatura wzrosła z 7 do 11 stopni. Mam nadzieję, że to dobra wróżba na jutro

W poniedziałek ruszamy z drenażem w ogrodzie, czeka mnie wykopanie Lichtkönigin Lucii, a potem już tylko bieganie z taczkami pełnymi żwiru, piasku, ziemi..

Ciekawe, ile wytrzymam, bo naprzechwalałam się przed chłopakami, oj naprzechwalałam ..

Trochę przeraża mnie ta rewolucja, zrujnowany trawnik i zapewne wiele innych szkód

Ale przeżyjemy.
Kasiu - rów mariański już niedługo! W przyszłym tygodniu rozprawiamy się z bagnem, co najważniejsze w zasadzie własnymi siłami. Oczywiście pomoc przybędzie - znajomy z koparką, sąsiad z wiedzą i siłą

Hortensje w tym roku nie są tak ładne jak rok temu, choć wtedy były jeszcze młodziutkie. W zasadzie to wszystkie porównuję do zeszłorocznej Vanille Fraise, więc może nie jestem obiektywna, ale ogólnie sezon był fatalny chyba dla wszystkich roślin. Sama zresztą wiesz. Oczywiście, że mam sklerozę, ale akurat o patyczkach pamiętam
Dorotko - o bananach wyczytałam na forum, to bogate źródło potasu. Skórkę zawsze drobno kroję i do dołka podczas sadzenia. Można oczywiście stosować też u rosnących już róż. Mój Cardinal Hume niestety poległ w tym sezonie, ale wcale mu się nie dziwię, jak ciągle pada.. Może przyszły sezon będzie lepszy, wierzę też, że nabierze sam trochę odporności. W szkółce przecież na pewno był chroniony chemią, nagle tego wszystkiego mu zabrakło. Może zamiast przesadzać Pomponellę przesadź jej sąsiadki, może tak będzie łatwiej?
Aniu - cieszę się, że wreszcie u Ciebie popadało, ja mam w tym sezonie okropną alergię na słowo "deszcz"

Bardzo miła jesteś

W zasadzie się nie dziwię, że zimą nie jeździsz na działkę, ale ja bym chyba nie wytrzymała i na pewno zimą co jakiś czas robiła sobie wypad. Zwłaszcza, jeśli nie byłoby daleko. Ch.P. trochę piegowata na samym dole, ale na pierwszy rzut oka prawie tego nie widać. Liczi dzierży w łapach swoją pluszową małpę. To aktualnie jego ulubiona zabawka, biega często z nią jak z papierosem w zębach
Rozanko - prawie całe lato nie widziałam motyli, zapewne przez deszcz. Aktualnie latają ich dosłownie całe chmary.
Marysiu - ośmielę się stwierdzić, że u mnie intensywnie leje od maja, czyli odkąd podtopiło mi ogród. Kilka zgubiło liście, ale przecież nie będę pokazywać prawie że gołych pędów Glorii dei. Jednak zapewniam, że i takie niestety są
Mewciu - dziękuję
Ewo - witaj! Na początku sezonu stosowałam tylko Biosept, dopóki nie udało mi się kupić kredy malarskiej potrzebnej do roztworu octanu wapnia. Bodajże pod koniec czerwca zaczęłam pryskać octanem, naprzemiennie z herbatką tymiankową. Octanem zainteresowałam się ze względu na pomidory, ale gdy dowiedziałam się, że sporo osób stosuje go również na inne rośliny, zaczęłam pryskać także róże. Czasem też inne rośliny, niestety nie zawsze starczało. Po pewnym czasie zrezygnowałam z herbatki tymiankowej i zostałam tylko przy octanie. Przyznaję też, że nie trzymałam się sztywno reguły cotygodniowego oprysku. Nie zawsze się po prostu dało - często deszcze nie pozwalały.
Daysy - witaj! Z chęcią pokazałabym moją LD Braithwaite, niestety ona u mnie nie kwitła. Dostałam ją 2 tygodnie temu od forumowej kumpeli - Eweliny, kwitła u niej w doniczce kwiatami podobnymi do LD. W przyszłym roku na pewno poproszę Cię o pomoc, dziękuję! Podtopienie miałam tylko raz w maju tego roku, gdy podczas ulew przebrał strumyk. Niestety sąsiad, który mieszka wyżej i przez którego działkę on przepływa, wpuścił go do zbyt wąskiej rury... Przy takich opadach jak wtedy, rura nie jest w stanie przyjąć takiej ilości wody, która idzie bokiem, przez działkę innego sąsiada prosto na mnie. Skąd ta woda, doszliśmy dopiero po jakimś czasie... Do tego dochodzi wysoki poziom wód gruntowych i nieprzepuszczalna kamienista glina. Jednym słowem - raj dla żab i salamander

Roślinom przeszkadza to i to bardzo. Dlatego zdecydowaliśmy się wreszcie na drenaż - na szczęście podmokła jest tylko część i nie trzeba "pruć" całego ogrodu.
Iwonko - też uważam, że leniwce są najfajniejsze - to totalne dwa przeciwieństwa

Ściskam!
Najstarsza róża w ogrodzie - jedyna zastana. Alberich - czyli Wesołek z serii Siedmiu Krasnoludków. Rośnie w podmokłej części, mimo wszystko zgubił mało listków. Kwitł w tym roku baardzo słabo, podejrzewam, że deszcze wypłukały mu papu, zanim zdążył cokolwiek zjeść:
Vyvyan Pennell:
Liczi na pergoli
A niee, to clematis. Liczi schował się jak zwykle tutaj. Za ogrodem las jeszcze zielony... ale już niedługo.
Oj, chyba ktoś się kręci pod bramą, lecę sprawdzić:
Wróg - kura przegoniona, mogę opalać się dalej

Przy okazji zaprezentuję paszczę, świeżo wygoloną przez moją panią. Bez golenia po dwóch miesiącach miałbym brodę jak sznaucer:
Crown Princess Margareta:
Myślę, że nadawałaby się do kulkowania. Po lekkim wygięciu (musiałam ją przywiązać) wypuściła sporo krótkopędów, niestety nie zdążą przed zimą zdrewnieć:
Oby przymrozek jeszcze trochę poczekał... Dalie tak pięknie kwitną:
Eden Rose strzeliła batem w górę:
Mariatheresia w pierwszym swoim sezonie kwitła marnie, ale najważniejsze, że zdrowa:
Emilien Guilot - cudna pomarańczowa żarówka. Odporna na deszcz, choroby i do tego cudnie pachnie:
To zdjęcie potwierdza regułę, że róże lubią mieć sucho pod nogami. Pod murem woda wsiąka błyskawicznie - wszystkie róże sadzone blisko domu są zdrowe. Chorowała tylko Flammentanz, ale na nią dla odmiany kapie z dziurawej rynny. Już w kwietniu miała mączniaka rzekomego, który mimo wszystko wielkiej krzywdy jej nie wyrządził.
Rzeczona Flammenka (drugi sezon). Wreszcie udało mi się jakoś uporządkować jej pędy, choć niestety zbytnio tego nie widać
Friendship. Nie dawał mi spokoju fakt, że nie mogłam nic o niej znaleźć na HMF. Potem znalazłam bliźniaczą różę o nazwie Fellowship. Ta druga w ofercie Floribundy, pierwsza - u P. Chodunów. Przy okazji wymiany maili w sprawie jesiennego zamówienia zapytałam Panią Janinę Chodun - okazuje się, że Friendship i Fellowship to jedna i ta sama róża.
NN - jedna z ładniejszych w tym sezonie, a przynajmniej najbardziej obficie kwitnąca. Choć ogólnie preferuję te, które mają więcej kwiatów płonnych:
Tojad z kapersa
bierdonkowego oszalał, czy one tak późno kwitną? Niebieski ufoludek z zielonymi usteczkami
Julia Child - pierwsze kwiaty w gruncie po
późnoletnim sadzeniu. Zapach lukrecji
Dla kogoś może zwykły, wiejski kwiatek... Ja je uwielbiam. Szkoda, że te za ogrodem poszły w masę zieloną zamiast w kwiaty.
Milena zawiązała całkiem ładne, spore owoce:
Pomarańczowa miniaturka posadzona do gruntu. Niestety sąsiadka - Nostalgia od razu się zaraziła mączniakiem.
Daysy - za miniaturką widać dwa pędziki L.D. Braithwaite:
NN, która miała być Pirouette. Miałam nadzieję, że P. Krzyżanowski z Floribundy pomoże w identyfikacji, niestety się nie udało:
A na koniec
Pomponcia (jak mawia na nią moja Mama):
