Ewo zgodzę się z Tobą , ale nie każdy plantator robi tak jak Ty, niektorzy zapobiegawczo mogą robić opryski bo się boją że mogą stracic .Ewka42 pisze: pomimo, że hoduję borówki na sprzedaż nie pryskam ich poza zaleconym zabiegiem na szarą pleśń zarejestrowanym środkiem w czasie kwitnienia - ponieważ odbiorca tego wymaga (mogłaby się ujawnić dopiero w pudełku w sklepie). Odkąd mam borówki, czyli od 10 lat tylko raz pryskaliśmy środkiem na szkodniki - jakaś plaga wtedy była. Poza tym nigdy, ponieważ mamy w ogromnych ilościach trzmiele, murarki i biedronki.. Dlatego myślę, że bezpieczniej kupić dzieciom takie borówki, gdyż są duże, słodkie i zgodnie z zasadami integrowanej produkcji praktycznie bez chemii, niż takie od działkowca, który nie patrząc na rejestr środków dozwolonych pryska czym popadnie (i nieźle nawozi, z tego co tu czytam), bo nikt go nie sprawdzi.
Kiedyś kupilam na ryneczku ziemniaki i po 12 godzinnym pobycie w wodzie wyglądaly jak namoczona kluska - po prostu w dłoniach się rozlasowaly

Ja mam borówki od czterech lat - poza przygotowaniem odpowiedniego podłoża nie pryskam niczym . W tym roku po raz pierwszy są obsypane kwieciem w ilości szokującej jak dla mnie
