To było szaleństwo kontrolowane, czy może raczej "zwiady" - nigdy wcześniej nie byłam na Renku i nie wiedziałam, z czym to się je:)
Suchołuska to był pomysł pana M, jakoś mu wpadła w oko, u mnie pewnie już gdzieś kiełkują z tej magicznej mieszanki lidlowej

ale ugryzłam się w język. A niech tam! Jej zaletą jest rozmiar, więc się nada za zasłonkę jakiegoś zdechlaka... Fajna jest.
A gazanie są piękne, choć ja do tej pory zupełnie nie gustowałam w tego typu kwiatkach. Zobaczę, jak się będą sprawować, z tego co czytam, są zupełnie bezproblemowe. Potem jeszcze może dobiorę jakieś inne kolorki. Jeśli się sobie spodobamy, w przyszłym roku poeksperymentuję z wysiewem... (Choć to podobno nie taka łatwa sprawa, no ale w razie niepowodzenia jest targ

)
Poza tym chciałam choć jednej roślinki, która EWIDENTNIE kwitnie
Curry nie jest mrozoodporne, ale zamieszka w donicy, która miała być dla rozmarynu

Z rozmarynem może za to popróbuję w gruncie, raz na sto lat ponoć udaje się przezimować
I faktycznie - pachnie curry.
A z tej trawki żubrówki się cieszę jak dzidźka!

Liczę, że się w niej odezwie dzika natura i rozrośnie się na potęgę! Tatanka to klasyk, zawsze się sprawdza, ale spróbuj z takim świeżym ogóreczkiem, mówię Ci - pycha! Jak pierwszy raz o tym usłyszałam, też kręciłam nosem... Jak to z nowinkami bywa. Ale się przełamałam. Inny kolega robił wersję ze "sprajtem" i też fajowo smaczy
Ale dość tego demoralizowania, o roślinkach ma być
