Ewuniu, mieszkam w Rydułtowach

bardzo się cieszę, że doceniasz wkład jaki trzeba włożyć w to, żeby było choć trochę ładnie. W końcu sama też się narobisz jak nie przymierzając koń pociągowy. Niestety u mnie z kasą też nie najlepiej, bo remontujemy stary dom, w którym wymienić trzeba było wszystko, nawet dach! Zostały tylko zewnętrzne ściany... najpierw się człowiek cieszy, że ma wreszcie ten swój "metr kwadratowy" a potem...

Nie chcieliśmy brać kredytów na 35 lat, więc wszystko robimy z tego co nazbieramy, dlatego trochę długo to trwa. Na szczęście jakiś koniec widać. Dobrze, że mój mąż nie jest chyba świadomy ile kosztują roślinki, choć wiele z nich udało mi się zdobyć od mam moich znajomych, wiesz, trochę tu, trochę tam, dużo też dokupiłam, ale jak widzę coś fajnego, to nie mogę się oprzeć i zamiast nowej kiecki, mam nowe roślinki! Kamienie, te otoczaki też są "zdobyczne" - nie kupuję ich w sklepie ogrodniczym po 80 gr za kg, tylko dzwonię do piaskowni w Bukowie (to niedaleko) i tam jest taki pan, który czyści taśmy, jak przesiewają piasek to zdarzają się kamienie, które on odrzuca na bok, bo to dla nich "śmieć". Jak się tam przyjedzie swoim autem (najlepiej dostawczym) to pan "kasuje" 100 zł za tonę, ale naładować sobie musisz sama z tej kupki. Kasa ze sprzedanych "na lewo" kamieni to jego premia

Każdy sobie radzi jak może. Żwirek też zamawiam u pana, który z kolei wozi mi węgiel - 50 zł za tonę... no i jakoś sobie człowiek radzi, a jak sama wiesz z niewielkim budżetem musimy umieć dobrze wyliczać:) Jutro jadę po kolejną tonę kamieni...fajne jest to, że wybierasz sobie sama, który wpakujesz na auto.
Tak jak Ewuniu piszesz, najważniejsze jest serce, które się wkłada, a potem to nawet rośliny z "rowu" pięknie rosną:)
ps. w tym bunkrze trzymam swoje narzędzia ogrodowe, szpadel, grabki i inne takie, mieści się całkiem sporo:) a nie podobają mi się jakieś klecone z niczego szopki, więc postanowiłam wykorzystać to, co mam, tylko teraz, na wiosnę zmieniłam mu kolor:)