Krysiu, American Pilar

wydawała mi się mocarną różą.
Może trafiłaś na słabą sadzonkę?
Agnieszko 
, Ty wiesz, że to dla mnie największy komplement
Bardzo jestem ciekawa Twojej różanki, wiem, że będzie piękna
Asiu, A. Boleyn ma średnie kwiaty, małe w sumie nie są.
Ten był troszkę inny, bo podpędzony w domu

.
Majeczko, takie straty mam u siebie drugi rok, pod rząd.
W tamtym sezonie wypadła mi podobna ilość róż i to nie przez mrozy, lecz dopiero początkiem maja.
Po prostu zaczęły zamierać pędy, nawet te, ze sporymi już liśćmi.
Teraz, wydaje mi się, że przyczyna tkwi w ciepłych dniach i mroźnych nocach.
Miałam podobną sytuację, jak Alicja. Rabata przy ścianie, ciepła i zaciszna, gdzie deszcz zbytnio nie pada a śnieg zbytnio nie sypie i szybko niknie. Nagrzana w dzień ściana potęgowała uczucie ciepła i róże szybciej ruszały a mocne, nocne przymrozki powodowały rozrywanie krążących w pędach cząsteczek wody.
To na tej rabacie mam takie straty, nic mi nie przetrwało w tym miejscu

.
Małgosiu, dokładnie to samo poczułam

, jedna strata mniej
Gosiu, ja wciąż trzymam te róże i łudzę się na jakąkolwiek oznakę życia.
Do połowy maja tych róż nie wykopie na pewno.
Aniu, u mnie to nie wielkokwiaty wypadły, te mają się całkiem dobrze.
Poszły mi dwie a może i trzy angielki, trzy róże pnące, dwie rabatówki..
A taka na przykład Mainzer czy Pink Peace trzyma się twardo i to bez kopców były przez zimę.
Alba Maxima rośnie w wielu okolicznych ogrodach, co roku podziwiam te róże, już są wszędzie ulistnione, nic a nic nie przemarzają.
Miałam jej kilka patyczków,ale oczywiście mi się nie przyjęły.
Ballerina ładna, ale ja wolałabym Mozarta, ma mocniejszy odcień różu, bardziej rzucający się w oczy

.