Już jestem spokojniejsza. Filip dzisiaj odebrał służbowy samochód. Najpierw przejechał się sam, żeby zobaczyć jak będzie, a ponieważ było super, to potem przewiózł mnie, żebym się przekonała, że wszystko jest

Nigdy nie jeździł busem, teraz będzie zdobywał nowe doświadczenie.
Od soboty trzyma mnie taki power, że już sama ze sobą nie wytrzymuję. Ciągle coś robię, sama sobie narzucam tempo i już ledwo dycham. Może to ten księżyc, co to wszyscy na niego narzekają tak mnie pcha ciągle do przodu

Z tym dychaniem, to trochę przesadzam, ale rzeczywiście już chyba tylko brakuje, żebym okna zaczęła myć.
Dzisiaj rano wróciłam po pracy do domu, wyprowadziłam Kaprysa na spacer, wypiłam kawę, zjadłam śniadanie, skończyłam książkę i wzięłam się za pierogi

zamiast się wylegiwać, to ja znowu do kuchni. I tak trzasnęłam sobie 150 pierogów z mięsem. Ale za to w zamrażalniku mam przygotowane chyba z 15 obiadów. Teraz musimy robić na zapas, bo w tej chwili wszyscy pracują i nie będzie komu robić. Na razie narobiłam się ja, ale i chłopaki będą mieli w tym swój udział.
Na parapetach zaczyna się pomalutku coś dziać, ale jeszcze trudno mówić o zielonych parapetach

W ślimaczym tempie wszystko rośnie. Może gazania jest troszkę wyrywniejsza, ale też dopiero kilka nasionek wykiełkowało.
Różnorakich nasion zgromadziłam po prostu ogrom. Wyłączyła mi się chyba wyobraźnia i w ten sposób mam nasion na hektary, a nie na trzy ary

Za to teraz ciągle się zastanawiałam, co ja z tym zrobię? Chyba wysieję po ociupince, żeby chociaż ze dwie sztuki jednej rośliny posadzić. ale w następnym roku muszę założyć sobie szlaban, bo tak przecież się nie da

A przecież jeszcze przybędzie mi bylin, bo jak co roku jedziemy na targi do Starego Pola. Dodatkowo dokupiłam jeszcze lilii i dwie dalie. Chyba mnie rozum opuścił i teraz będę latać z wywieszonym jęzorem szukając na to wszystko miejsca.
Cherry Brandy
Ewelinko, Filip bardzo chciał się usamodzielnić, ale już widzi, że to wcale nie jest tak łatwo. Jutro zaczyna pracę i jak na razie jest bardzo podekscytowany

Próba jazdy samochodem zakończyła się sukcesem i jestem spokojniejsza.
Wandziu, troszkę posiałam, ale jeszcze niewiele. Heliotropy już wystawiły główki i gazanie takoż samo. Stokrotka afrykańska i kobea jeszcze siedzą cicho. Kobea co prawda wysiana tylko na próbę, ale jeżeli wykiełkuje, to chyba spróbuję ją dotrzymać do maja. Szkoda mi będzie wykiełkowanych nasion. A poza tym wtedy będę mogła się nimi z Wami podzielić

Starców nigdy nie miałam i już się nad nimi zastanawiam, ale czy zostanie mi chociaż skrawek ziemi, żeby je gdzieś wcisnąć?
Doctor Muller
Krysiu, każdy z nas czasami goni w piętkę i na nic mu czasu nie starcza. Najważniejsze, że od czasu do czasu się odnajdujemy

Najważniejsze, że w Krakowie byłaś. Raz, to zawsze więcej więcej niż nigdy. A ja takich miejsc gdzie nie byłam nigdy mam mnóstwo
Lucynko, jak to będzie z Filipem, to dopiero zobaczymy. Na razie, skoro nie poszedł do żadnej szkoły, musiał pójść do pracy. A wcale nie było łatwo ją znaleźć. Dostał samochód, to jest cały happy, ale skończy się laba i będzie miał dużo mniej czasu na wszystko. No, ale sam tak chciał. Niech zobaczy jaki to miód
Wiosna już za chwilę zacznie mi się śnić po nocach. Wspominkowe zdjęcia dają nadzieję, że już niedługo zazielenią nam się nie tylko parapety. Czasami się zastanawiam, kiedy zdążyłam zrobić tak ogromną ilość zdjęć, skoro cały czas narzekam, że od marca ciągłe lał deszcz? Chyba nic nie robiłam tylko zdjęcia, żeby zatrzymać słońce chociaż na fotkach
Marysiu, sama byłam zaskoczona ilością nasion w nasiennikach i samą ilością nasienników również

W ubiegłym roku miałam zaledwie dwa, z czego jeden był zupełnie niedojrzały. A teraźniejsze wszystkie wyglądają na zdolne do kiełkowania. Oby tylko chciały wykorzystać swoją szansę

Coś musi być z nimi na rzeczy, bo mimo, że kwiatów zawsze jest bardzo dużo, to nasienników znikoma ilość. Pszczoły jakoś niechętnie do niej zaglądają, chociaż przecież kielich mają ogromny i mogłyby nawet stadami ją zapylać

. Nasionka już do Ciebie poleeeciały.
Elżuniu, ja się bardzo cieszę, że moje dzieci dorastają i stają się samodzielne. Wcale nie uważam, że muszę je utrzymywać dłużej niż to jest konieczne

Jednak Filip dopiero zdawał maturę i mógłby jeszcze się uczyć, a nie do razu iść do pracy. Mam nadzieję, że otrzeźwieje i jeszcze wróci do nauki. Nawet niekoniecznie na studia, ale jakiś zawód dobrze, by było mieć.
Nasiona kobei na razie testuję. Jak zrozumieją czego od nich oczekuję i ładnie wykiełkują, to starczy i dla Ciebie. Tylu nie potrzebuję, a wyrzucić będzie szkoda. Myślę, że w ciągu kilku dni powinnam wiedzieć ile i czy w ogóle wykiełkowało. Dam Ci znać
Anne de Kiev
Ewuś, no właśnie bałam się tej wielkości. Filip do tej pory jeździł tylko osobowym, ale dzisiaj już się przejechał i jest zachwycony. Banan nie schodzi mu z twarzy

Ja bym tylko chciała, żeby na maksa wykorzystał swoją szansę.
Może i dla Ciebie wystarczy nasionek, byleby tylko chciały wykiełkować

Też to zauważyłam, że pszczoły zupełnie się nie garnęły do kobei, ciekawe co im nie odpowiada?
Dorotko, to raczej tylko dryg, bo aparat, mimo że dobry, to wcale nie z najwyższej półki. Ale drygu nabrałam dopiero przy Was. Ciągle chciałam lepiej i lepiej i rzeczywiście często wyjdzie mi coś fajnego. Zdjęć robię mnóstwo, później przechodzą ostrą selekcję i zostaje już sama śmietanka

Nasionek sporo, ale na razie czekam ile z nich wykiełkuje. W ubiegłym roku wykiełkowały wszystkie, może w tym roku będzie podobnie?
Zawsze będę się martwić o swoje dzieci, ale nie zamierzam im bronić iść swoją drogą. Każdy musi kiedyś zacząć żyć na własny rachunek. Zresztą Filip na razie tylko zaczyna pracę, a mieszkać dalej będzie z nami.
Danusiu, aparat bardzo dobry, ale są od niego lepsze i bardziej wypasione. A na pewno droższe

Obrotowy ekran miał już nasz poprzedni aparat i jak kupowaliśmy kolejny, to szukaliśmy już tylko takiego. To naprawdę jest bardzo duże udogodnienie. Trawy jeszcze trochę mam i chętnie ją wykorzystuję do poleżenia. a jak jeszcze coś ciekawego wejdzie mi w kadr, to wykorzystuję moment i cykam. Róża, która Ci się spodobała, to Augusta Luiza. Sama się nią zachwycam. W ubiegłym roku, jak większość moich różyczek, kwitła tylko raz. Ale dwa lata wcześniej, jesienne kwitnienie było po prostu cudowne. Kwiaty były zupełnie innej barwy i najzwyczajniej w świecie zjawiskowe
Kasiu, niby zima w tym roku łagodna, ale w kwestii koloru nic nie było lepiej. Jak zawsze szaro i buro, ewentualnie czasami biało. Stanowczo kolory zbyt monotonne. Chociaż przecież i zima potrafi być piękna. Ale co kolor, to kolor
Moniko, ja akurat korzystam tylko z podstawowego obiektywu i ten w zupełności mi wystarcza. Nie zawsze zdjęcia wychodzą dobre, czasami wracam z działki i zdjęć prawie nie mam. Zdarza się, że np. w zbyt ostrym świetle rośliny wyglądają, jakby były pomalowane farbą fluoryzującą i świecą własnym blaskiem. I już takie zdjęcia zupełnie nie nadają się do pokazania
Anido, jak na kupne nasionka, to spory procent już Ci wykiełkował

Moje jeszcze śpią, ale dopiero co je wsadziłam do ziemi.
Filip tylko częściowo się usamodzielnia, na razie dalej będzie mieszkał z nami. Teraz to właśnie pikuś, ale zupełnie sobie nie wyobrażam, żeby żadnego dziecka przy mnie nie było. A przecież to naturalne, że dzieci się wyprowadzają. Ale dam radę, jak zawsze
Na mnie już najwyższa pora, zatem żegnam się przytulaśnie, bo usłyszałam, że dzisiaj jest Dzień Przytulania
