Jadziu, he, he to kuszenie jest jak zaraza, która rozprzestrzenia się z prędkością światła

Myślę, że jedną Chandos to wciśniesz, a jeśli wypadnie Alinka, to miejsce będzie jak znalazł.
Basiu ciekawa jestem czy podjechałaś do OBI?
Ewa Pashmina nie ciesz się, że nie masz w pobliżu OBI, bo zapewne są inne markety do kuszenia
Już Ewcia36jj napisała gdzie Chandos można kupić.
Andziu witam serdecznie nowego gościa
Ekspertka ze mnie żadna. Kocham te moje różane towarzystwo i staram się nimi opiekować jak najlepiej. Przy tej okazji nabieram trochę doświadczenia, ale nadal popełniam błędy i pewnie tak będzie jeszcze przez długi czas. Każda odmiana jest inna, każda ma inne wymagania, kaprysy, choroby. Jak to królowe czasami mają focha i już
Piszesz, że chciałabyś posadzić róże na rabacie, gdzie słońce pojawia się dopiero ok 14. Tylko pytanie na jak długo się tam pojawia? Róże lubią

i żeby ładnie kwitnąć potrzebują przynajmniej 5 godzin na takim stanowisku. Są też takie, które zniosą lekki półcień. Nie napisałaś tylko czy to mają być pnące, parkowe, a może rabatowe?
Z małych róż krzaczastych na pewno takie warunki zniesie Ballerina, Iceberg. U mnie dość dobrze w półcieniu rośnie William Shakespeare i w zasadzie większość o ciemnych purpurowych kwiatach. Jeśli napiszesz coś bliżej o swoich oczekiwaniach co do kolorów i wielkości, to pomyślimy.
Ewcia 36jj, no niemożliwa jesteś

I kto tu kusi kolejne koleżanki, podpowiadając im gdzie dostępna jest Chandos?
Slimak dlatego ja jeżdżę sama do tego typu sklepów. Od zeszłego roku po fochach eMa stwierdziłam, że tak będzie zdrowiej dla obu stron. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal...
Dorotko różom dobre cięcie nie zaszkodzi, a wręcz odwrotnie. Potrafi je zmobilizować do lepszego rozkrzewienia i większej ilości kwiatów
Jagi!

Ciekawa jestem czy różoholizm kwalifikuje się do ciężkich uzależnień?

Jeśli tak, to na szczęście nie jestem w tym osamotniona. Kiedyś, zanim zaczęłam przygodę z forum, miałam obawy czy z moim zdrowiem psychicznym jest wszystko ok. Ta ciągła żądza kupowania wciąż nowych kolczastych krzaczków wydawała się co najmniej dziwna. Odkąd zaglądam na forum, to zrozumiałam, że nie jestem w swoim szaleństwie osamotniona
Mój M jest bardzo tolerancyjny, a jeśli chodzi o jedzenie , całkiem niewybredny. Chociaż kolczastej potrawki pewnie by jednak nie zdzierżył

Jak na razie moje szaleństwo ogranicza się tylko do kupowania róż, co nie zagraża utratą rodzinnej fortuny

Chyba?
Moje Harknesski przezimowały całkiem nieźle. Trzymam kciuki za Twoje panny i wznoszę toast za udany sezon.
Aluś trzeba by może więcej takich zasieków założyć. Może jeszcze ktoś się złapie?
A tak poważnie, to te bambusy są tymczasowo. Jak już rozgarnę kopczyki , to wszystko uporządkuję, dosieję, dosadzę byliny i wysypię korą. Póki co, M w weekend dołożył na tej rabacie linię kroplującą.
W naszym OBI róż jeszcze całkiem sporo. Może i u Ciebie będzie z czego wybrać. Leonardo nie widziałam. Jeśli się pokaże, to być może znacznie później i w donicy. Tak było chyba ze dwa lata temu. Mieli całkiem sporo róż Meillanda.
Mnie brak deszczu coraz bardziej zaczyna martwić. Czytam ,że u niektórych tak ładnie popadało. Zazdroszczę wszystkim tej wody z nieba. Ja musiałam uruchomić podlewanie, a prognozy się nie sprawdziły i u nas nie padało wcale
Ewelinko linie kroplujące to prosta metoda nawadniania rabat. Potrzeba do tego węży, które widziałaś na rabatach. Trochę kolanek, trójników, złączek, szpilek do mocowania. Ot, cała filozofia. Potem wpinasz zwykły wąż ogrodowy, odkręcasz wodę i masz podlewanie. W zależności od potrzeb i wielkości ogrodu można ten system wciąż powiększać. Rozłożenie tego wszystkiego też nie jest trudne. Po zimie sprawdziliśmy i nadal system działa bez zarzutu
Sabinko powiadasz, że to Aneczka nas napuściła na Chandos?

No, to musimy chyba z nią poważnie pogadać
No, ale Tobie kochana też nic nie brakuje, skoro tak szybko uległaś i jeszcze zdołałaś urobić eMa , że wolał chłopina pojechać i kupić osobiście, żeby nie słuchać Twojego jojczenia

Popatrz, do czego to dochodzi? Żeby nasi panowie miękli i sami z siebie oferowali się do zakupów. Mój co prawda jeszcze do tego nie dojrzał, ale gdybym go poprosiła, to też by nie odmówił.
Jeśli chodzi o straty po zimie to sytuacja nie wygląda tak źle jak myślałam. Część odbija i w zasadzie tylko cztery sztuki budzą mój niepokój.
Mam nadzieję, że Twój Graham jednak odbije, bo to dosyć silna odmiana i zupełnie nie wiem dlaczego tak zmarzła.
