Witam niedzielnie
Wczoraj sąsiad skosił trawę

. Tak makabrycznie to jeszcze nigdy to nie wyglądało. Cóż za tydzień sama poprawię. Nie ma to jak własnoręcznie przystrzyżony trawnik... Szkoda trochę kasy, ale czas jednak zaoszczędziłam

. Odszczurzyłam trochę domek i pokój synka, który czeka na nowe meble do jego pokoju. Całkiem nowe nie są, ale lepsze pewnie o sto% od tych co materaz. No i półki będą

. Obiecał, że będzie sprzątał zabawki jak będzie miał półki. Naiwnie chcę w to wierzyć
Agnieszko, nie mam pojęcia jaki to dereń. On był rok temu wykopany i leżał i czekał na utylizację. Jak go zobaczyłam, walczącego o życię, to spytałam czy mogę uratować od spalenia. Ela się zgodziła i tak ma drugie życie w siedlisku.
Miłko, zaraz go przytnę jeszcze bardziej

. Kurcze trochę deszczu bym chciała, bo inaczej czeka mnie podlewanie nowych nasadzeń.
Misiu, zawsze przed przyjazdem M gruntownie sprzątam mu auto, zeby nie poznał co ja nim wożę. Tym razem padało na berberysa udającego trupa

. Najgorsze były forsycje do wiezienia. po nich było naprawdę dużo sprzątania, tteraz luzik
Madziu, dzięki za uznanie dla zakupów. No musiałam trochę sobie uprzyjemnić dzień, bo dół miałam jak do Chin conajmniej

. Muszę do ogrodniczego po chemię się udać zatem. Chciałabym choć jednej gruszeczki spróbować
Jurku, Ty to musisz tak od niedzielnego poranka sprowadzać mnie brutalnie na ziemię? A może lawenda przezimuje? Liście dęba ją przysypią, będzie mieć ciepło... Nie zabieraj mi nadziei
Karolinko, znałam ją już wcześniej, ale nie trafiałam na nią. Teraz ją upatrzyłam w gazetce promocyjnej jednego z marketów. W piątek dokupiłam kolejne 4szt. Do szpaleru z różami Piano.
Loki, czuję się w pełni usprawiedliwiona z dokonanych zakupów skoro nie tylko kobietom poprawiają one tak dobrze humor

. Nie wygłupiaj się, przecież Francja to nie koniec świata. List w granicach Europy nie jest taki drogi. Jak coś zdobędę to się podzielę
CDN, bo mały szkodnik odgania mnie od kompa
