trzynastko, dziękuję
Skoro już zostałam wezwana do wstawienia zdjęć, to proszę bardzo.
Zacznę od nowej lokalizacji trzykrotki i młodych koleusów, którym zrobiłam kwietniki z doniczek przyściennych. M padłby na zawał, gdyby zobaczył wbite gwoździe w pomieszczeniu nie do remontu, więc mogłam je umieścić tylko w pokoju teścia, gdzie te gwoździe nie mają specjalnego znaczenia. Może jeszcze tylko dodam, że mój m uznaje tylko kołki rozporowe, ale przy nich trzeba wiercić, więc odpada.

Chciałam sobie to założyć szybko, a z moim m, to niestety jest tak, że podanie, życiorys, dwa zdjęcia i czekanie bez końca.
Dziś pojechałam do carrefoura i przy okazji zahaczyłam o LM. Przygarnęłam dwa przecenione na 1,70 zł hiacynty, a widok hippeastrum na regale roślin przecenionych naprawdę mną wstrząsnął, co z tego, że cena spadła do niecałych 4 zł, jak przedstawiały one widok nędzy i rozpaczy. Naprawdę strach było patrzeć. Dobija mnie taka polityka, bo gdyby od razu te amarylisy były tańsze, to zeszłyby na pewno, a tak to wylądują w kuble i grosza na nich nie zarobią. A kwiatów szkoda, bo to naprawdę nieludzkie.

Myślałam nawet, żeby wziąć jeden z myślą o pędzeniu cebuli w przyszłości, ale wyczytałam, że lubią słońce, więc odpada.
Wracając do hiacyntów, to przynajmniej cieszę się, że te dwa biedaki w kuble nie wylądują.
Nie wyglądają jak milion dolarów, ale pachną cudownie.
Na koniec wkład synusia w wystrój kwietnika. To było jeszcze przed wypadkiem trzykrotki.
