Krysiu , Agnieszko - tiarelle już nie mają ani jednego kwiatka, choć muszę przyznać ze piękne były :P
Kazimierzu u mnie co prawda nie aż tyle ale żal pozostaje.
Na razie nie uzupełniam bo po zmianie ścieżek zmniejszy się żurawkowkowisko.
Agnieszko - ku mojemu zaskoczeniu goi się jak na psie
Dzisiaj boli tylko jak dotknę palucha od góry, a chodzę całkiem normalnie ( pod warunkiem że są to adidasy albo inne cichobiegi ).
Grażynko - to niemożliwe.
Do tej pory rundapem traktowałam tylko śiceżki i malowałam podagrycznik na kwaśnej rabacie.
Bożenko - o laurowiśni już były dyskusje i wychodzi na to ze te o bardziej zaokrąglonych liściach są odporne.
U mnie po raz pierwszy zobaczyłam jakieś straty - kilka przemarzniętych liści.
Stanowisko ma idealne, pod murem, osłonięta jest też przez iglaki.
Iza - tegoroczna zima była naprawdę jakaś niezwykła, pomarzło sporo odpornych roślin.
Wariactwo jakieś.
Miłka - to kwiat tiarelli.
Zimno jak w psiarni, co prawda u nas śniegu nie ma ale wcale bym się nie zdziwiła...
Chcę wszystkim powiedzieć by zechcieli poczekać zanim roślinki po zimie skażą na zagładę.
O tym że róże ruszają wiosną niejednakowo - pisałam już wcześniej.
Miałam przez 2 lata mrozy. W zeszłym roku zakwitły ( nieciekawie ) więc myślałam że już po nich, przemarzły do samej ziemi.
Zamiast wykopać to przycięłam niziutko a one odżyły

U Krysi wczoraj widziałam akcję palenia i ku naszemu zdziwieniu azalia japońska, całkiem sucha, wykopana 2 tygodnie temu i rzucona na stertę drewna - odżyła i zaczęła się zielenić.
Najbardziej cieszą właśnie takie zmartwychwstania.
Wykrakałam - właśnie pada śnieg 