Ja się ładnie wyczyściłam ze wszystkiego, bo koleżanka z zachwytem zabiera ode mnie każdą sadzonkę choćby nawet była jednym marnym listkem.
A ja też obsadziłam działkę jak głupia.
Wczoraj jeszcze dosadziłam bakłażanów na grządkę. Głównie Patio,bo z Listadą jakoś kiepsko. Listadę chroniłam jak złoto, wsadziłam sobie ją do donicy i w sumie to tyle jej było, jakąś jedną zasadziłam w grunt.
Oby nic mi ich nie zjadło.
Niestety papryka została obżarta.I ta bardziej chroniona czyli Ingrid. Ona tak ciężko się karaska do życia, że aż smutno patrzeć, a tu ją jeszcze coś podżarło.
Jestem ogólnie bardzo ciekawa co mi z tego wyjdzie.
Nieskromnie uważam,że idzie całkiem dobrze. Nasadziłam gęsto licząc się ze stratami, a tu w sumie żadna sadzonka nie zginęła, są w dodatku kwiaty na każdym krzaczku.
W szkielecie wszystko rośnie pięknie, tylko trochę kręcę nosem na cień.
Jabłoń od sąsiadki rozrasta się na naszą stronę i wszystko zasłania, rośliny mi się krzywią i uciekają do słońca.
Chyba znów mnie czeka nieprzyjemna rozmowa i proszenie się żeby jakoś to drzewo opanowali. Ze zgrozą patrzę ile jabłek się tam zawiązało i już myślę o tym stadzie much, szerszeni i pszczół lecących do tego gnoju który się nam robi na trawniku z tych jabłek... Boję się o młodą, bo to tuż przy jej piaskownicy....
W tamtym roku ta jabłoń miała parcha i ledwo puszczała liście. Liczyłam, że skona,a ona w tym roku wyszła na prostą i ma się znakomicie. Chyba muszę zagadać do prezesa, bo sama niewiele zdziałam.
My wycięliśmy znaczną część krzaków na krótko.
Nawet bym powiedziała,że mojego tatę poniosło, bo wygolił wszystko na łyso,ale twierdzi, że przystępuje do prac przy ogrodzeniu. No dobrze.
W takim razie szykuję krzewy na żywopłot.Zastanawiam się na co postawić i która roślina się spisze najlepiej.
Skosiliśmy też trawę i działka jako tako wygląda. Choć przez moją nieobecność i tak zarosła.
Pomalutku muszę to opanowywać. Wczoraj wysadziłam bratki i heliotropy.
Słabo z tymi kwiatami.
Rośnie wszystko tylko nie to co ja sadziłam
Tylko warzywa mogą uratować mój honor.
A te nawet nawet. Pomidory pięknie się zaaklimatyzowały na grządce,nawet nie odchorowywały i przetrwały wszystkie.
Dyni mam tak obficie,że jestem w szoku.Wszystkie rosną, nawet te które mi się połamały w transporcie.
Kukurydza już ogromna. Wczoraj dosadziłam jej fasolkę.
A moje cukinie mają gęste czuprynki z kwiatami
Porobiłam trochę zdjęć, ale znów mój sprzęt się zbuntował i nie chce się zgrać.
Dziś jeszcze dorobię trochę, bo widoki są cudne.
Odwiedza mnie mnóstwo kolorowych ptaszynek.
Nie wiem co to są,ale są zachwycające. Przylatują całymi rodzinkami,młode wcale się nie boją, więc znów muszę kontrolować psa. Chętnie częstują się zostawioną dla nich wodą i....gąsiennicą.
Jestem trochę w szoku, ale sikorki i inne małe ptaszki skubią z żywopłotu te tłuste larwy i zjadają.
A wszyscy mówią, że ptaki ich nie jedzą, bo są trujące. Mam tylko nadzieję,że im nie zaszkodzą.