Geniu - no to wszystko jasne.
Jak przezimuje to tegoroczny pęd powinien zaowocować.
Jestem ciekawa jak się spisze i czy wyda jakieś owoce.
U mnie owocowała dopiero w trzecim sezonie, ale może być u Ciebie inaczej, bo masz lepszą ziemię.
Jadziu - tak, masz rację, jest też pod inną nazwą ale też nie umiem jej znależć.
Może została tylko ta moja róża, nie wiem .......bo jak kupowałam to już był problem z jej zdobyciem.
To róża drobnokwiatowa, płożąca a u mnie weszła w B.A.a B.i rośnie w niej poprzeplatana.
Fajnie wygląda taki bukiet złożony z dwóch rodzajów kwiatów, jakby były szczepione dwie odmiany na jednym krzewie.
Gabiś - może i ma swój urok, ale u mnie rośnie przy ściezce i stale depczę te jej wiechy, co mnie strasznie wkurza.
Chyba będę musiała je przesadzić w inne miejsce, gdzie nie będą mi leżały na chodniku.
Kasandra jest sztywno łodygowa, raczej potrzebuje związywania, bo rozkłada się na boki przy tej ilości pędów jakie jej zostawiam.
Rośnie w bardzo zwartym kłączu, ale ilość wypuszczanych pędów jest zawrotna i zawsze muszę coś powycinać, inaczej stworzyłaby kopułę na jakieś 2x1,5 metra, bo na tyle u mnie wyrasta.
Za to cudownie pachnie i bardzo długo kwitnie, jakieś dwa miesiące.
Na zimę trzeba okryć korzenie a wiosną tylko ściąć martwa część i tyle.
Izuś - powiem Ci szczerze, że jakoś ogarniam, chociaż ilość odmian mnie samą przyprawia o zawrót głowy, kiedy trzeba wybrać odmiany na następny sezon.
Ano zafiksowałam się na amen, ale uwielbiam pomidory do wszystkiego i ciągle mi mało różnych smaków, kształtów i kolorów.
Ja zaś lubię siać o ile nasiona są widoczne gołym okiem.
Nie wiem czy to szkoła wyższa, bo sama jej jeszcze nie opanowałam, ale mam taką nadzieję.
Chociaż zaczynam się bać własnych chciejstw na przyszły sezon.
Aniu - a gdzie tam zasypałam, to zaledwie kilka roślin.
Powojnik mam w spadku po Mamie, więc pewno jakaś stara odmiana, której niestety nie znam.
Trawki wystawiają kitki, oby tylko ciepło było, to może będzie co pokazać, bo na razie to bardzo skromny widok.
Też kiedyś mnie nie interesowały a teraz widzisz.....gusta się zmieniają.
Florianie - mój też.
Cudnie wyglądają obsiednięte przez owady, zwłaszcza motyle.
No i ta masa bzygów i dzikich pszczół uwijająca się w kwiatach.
Boltonię też atakują mi ślimaki i zamiast jej przybywać to stale marnieje, ale jakoś daje jeszcze radę.
No teraz podsumowanie sezonu pomidorowego.
Sporo pomidorów spisało się na medal i zaskoczyło mnie jakością krzewów i owoców.
Do nich zaliczam trzy koktailówki - Ildi, Black Plum i Jabłonkę Rosji.
Ildi - bardzo plenny, zdrowy krzew, tylko raz opryskany HT, owoce żółte okrągłe, po 8 - kilkanaście w gronie, słodkich, w sam raz do schrupania na raz, z równowagą mięska i galaretki, sporo nasion, ale nie przeszkadzają przy jedzeniu.
Black Plum - bardzo plenny, zdrowy krzew, tylko raz pryskany HT, owoce jak duża śliwka po kilkanaście w gronie, stworzył ich 4 - 6, ciemno brązowy, słodki z nutą kwasku, dużo mięska mało galaretki.
Jabłonka Rosji - odmiana bardzo odporna na złe warunki pogodowe, jak poprzednie tylko raz pryskana, owoce wielkości piłki ping pongowej a nawet większe, po 4-7 owoców w gronie x 4 do 6 gron, owoce słodko kwaskowate z zrównowazona ilością mięska i galaretki, niski wzrostem, sztywno łodygowy, nie trzeba regulować ani gron ani pędów, doskonała do donic i do gruntu.
Z nowości zaskoczyły mnie bardzo mile pomidory sakiewkowate.
Jedną z odmian była
Albenga.
Nie dość, że ładne z wyglądu to jeszcze plenne i smaczne z dużą przewagą miąższu.
Mogą spokojnie poleżeć ze dwa tygodnie, jeśli nie uszkodzimy ich przy zbiorze i nie odgnieciemy.
Krzew dość odporny, plenny jak Corazon F-1.
Odmiana
Silwery Fire Tree zaskoczyła wielkością owoców.
To jeden z najwcześniejszych pomidorów o liściach podobnych do kopru, z tego też względu nazywany potocznie koperkowym.
Owoce typu befsztyk do 150g, soczyste, słodko kwaskowate, krzew niski, zwarty, doskonały do donic i do gruntu.
Nie wykazał żadnych niedoborów, jedynie wymagał podwiązywania ze wzgledu na wiotkie łodygi i ciężkie jak tą wielkość owoce.
Po raz drugi bardzo pozytywnie zaskoczył mnie
Sibirskiy Skorospelyi.
Nie zaszkodziły mu ani chłody, ani deszcze i w dodatku wiązał sporo owoców o wadze do 200 g, owoce słodko kwaskowate z przewagą słodkości.
Krzew niski, krępej budowy do 70 cm, wymagał jedynie podparcia.
Doskonały do donic i gruntu, nie wykazuje niedoborów i odporny na złego ogrodnika.
Zdrowy a po zbiorze pierwszych owoców dalej wypuszcza pędy i kwitnie.
Malachitowa Szkatułka, to chyba najbardziej znany pomidor z zielonych i najbardziej rekomendowanych przez wszystkich.
Jednak nie zachwyciła mnie aż tak bardzo, chociaż niczego nie można jej zarzucić.
Bardziej smakował mi uprawiany w zeszłym sezonie Aunt Rubbys Greman Green, nie mówiąc już o plenności.
Malachitowa ma większe owoce, ale jest ich stosunkowo mało i jest bardziej kwaskowata.
Jednak krzew jest bardziej odporny i wiąże niezależnie od pogody.
Wcześniej też dojrzewa od ARGG.
Wadą jest uchwycenie momentu dojrzałości bo szybko lubi przejrzeć.
Za to odmiana
Legend spisała się niezmiernie dobrze, zostanie na następny sezon.
Ma krótki okres dojrzewania, dobrze wiąże nawet w złych warunkach.
Owoce duże do 250 g, smaczne, słodkie z nutą kwasku, mogą poleżeć.
Plenny, a po zbiorze pierwszych owoców dalej rośnie i wiąże owoce.
Odporny na pogodę, nie pęka w sumie same zalety.
Następna sakiewka która zachwyciła mnie plennością jest nieznana mi z odmiany, otrzymałam nasiona jako sakiewki.
Jest bardzo podobna do odmiany Polnaja Kubyszka, mocno karbowanej, ale nie mogę tego potwierdzić na 100%.
Plenny krzew , bardzo zdrowy, owocuje do teraz, już ogłowiony ma jeszcze zielone owoce.
Gdyby go wysiać wcześnie w lutym, można by zebrać sporo owoców o bardzo wykwintnym smaku.
To czyste mięsko w którym z trudem można doszukać się nasion.
Ta odmiana też mi nieznana robi ciekawe owoce w kształcie serduszka, która z czasem dojrzewania "pęcznieje" i prawie zanika ten kształt.
Ciekawy pomidor pod względem kształtu, o smaku słodkim lekko kwaskowatym i niezłej plenności.
Zdrowy do teraz ma jeszcze sporo zielonych owoców.
A tą odmianą jestem zachwycona, to
Cherokee Purple.
Purpurowo wiśniowy kolor w zielone smugi o ciemny miąższu i słodkim z nutą kwasku smaku, z nasionami w zielonej galaretce, ozdobny tak na krzaku jak i na talerzu.
Pomidor uprawiany podobno przez Indian Cherokezów skąd jego nazwa.
Owoc to spory befsztyk jak widać na poniższym zdjęciu, wymaga regulacji kwiatów w gronie, żeby owoce nie drobniały.
Krzew wysoki, wymaga palikowania i podwiązywania gron.
Zostaje na następny sezon.
Następny świetny befsztyk który nie zawiódł to
Newes Azorean.
Rodem z Azorów, ale wymaga ciepła czyli sadzenia pod osłonami.
Soczysty, ale nie wodnisty, również sporych rozmiarów i dobrej plenności.
Zdrowotność dobra / ale nie jak rosyjskich odmian / może chorować na szarą pleśń pod osłonami.
U mnie złapał dopiero przed tygodniem, ale to już końcówka zbiorów więc nie będę pryskać.
Smak słodko winny, ale nie wiem czy będzie w przyszłym sezonie, mam zbyt wiele odmian do przetestowania, jednak nasiona zebrałam.
White Beefsteak, to biały pomidor o kształcie befsztyka, do 200g, o słodkim ale nie za bardzo smaku.
Samo mięsko, mało pestek dobrze w nim schowanych .
Dekoracyjny bardzo w sałatkach, średnio plenny, ale warto go mieć.
Krzew wysoki, wymaga palikowania i podwiązywania gron a także redukcji kwiatów w gronie.
Po raz kolejny nie zawiodła
Aurijalub
Zabawa.
Tego pomidorka chyba nie trzeba przedstawiać, niezawodny "fiutek", owocujący do końca sezonu, w każdych warunkach glebowych i przy każdej pogodzie.
Zebrany w formie dojrzałej smakuje wybornie.
Doskonały do jedzenia i do przetworów.
Krzew wysoki, dorasta do 250 cm, wymaga podparcia i podwiązywania gron, które wiąże w dużej ilości.
Kosmonaut Vołkow wiąże dużo owoców jak większość rosyjskich odmian jest słodko kwaśny.
Ale nie jestem pewna czy znowu nie doszło do pomyłki.
Powinien mieć żebrowane lekko owoce, a mój nie ma, muszę to jeszcze sprawdzić.
Wprawdzie krzew jest zdrowy i miał sporo owoców, ale chyba nie zostanie na przyszły sezon.
CDN.