Hej, witam Zielone Bractwo!
W pewnym programie ogrodniczym lubiany przez wielu Monty Don zalecił paniom, żeby na rabacie 50 - metrowej ograniczyły się do siedmiu sadzonych tam gatunków roślin
. Macie pojęcie? Siedmiu!
Ciekawe, co na to admiratorki angielskich ogrodów i tego właśnie ogrodniczego guru. Jakoś nie wydaje mi się, żeby znalazł posłuch wśród nas...
. Szybko zrobiłam myślową inwentaryzację swoich rabat i co? Zalecenie Monty'ego spełnia tylko rabata dolarowa, i to przez czysty przypadek...
. Na innych od gatunków aż się roi
. I co Wy na to?
Dobrze, że zapanował martwy sezon, jest czas i materiał do przemyśleń...
Ewo, w porównaniu z Tobą ja jestem najwyżej pół - nocnym markiem

.
Ewelino, dzięki, że wpadłaś. Pewnie już zauważyłaś sprostowanie: ta książka to "Spirala zbrodni". Mea culpa!
Pisząc u Ciebie o zimozielonych roślinach miałam na myśli nie tylko iglaki, ale też bukszpan, ostrokrzew i mnóstwo bylin (ubiorki, dzwonki, żurawki, gęsiówki, macierzanki itd.), które sprawiają, że rabaty nigdy nie są gołe i smętne. Rozumiem, że oglądasz inne ogrody pod kątem wyboru roślin do swojego. A jest w czym wybierać. Ja kierowałam się zasadą, żeby krzew czy drzewko pięknie wyglądało przez co najmniej dwa sezony.
Kotki to sama radość. Gorzej z
Ibrą, jeszcze nie w każdym meczu występuje, ale jestem dobrej myśli, że jednak zimę mi umili.
Aniu Annes, róże mi się nie znudziły, zmęczył mnie tylko ich nadmiar. Nadal 80 jest, więc nie jest źle, ale inne rośliny też kuszą.
Stipa brachytricha to moja ulubiona trawa. Sadzonkę dostałam od
Marysi Mufki (
Marysiu 
). Przez kilka lat bardzo się rozrosła i rozsiała. Już ją mam w kilku miejscach, a wiosną podzielę największą kępę. Z siewem traw nie mam żadnych doświadczeń. Już wolę kupić.
Serdecznie pozdrawiam.
Marto 
, dzięki za czujność! To ciekawe, patrzyłam na tę książkę, a jednak pomyliłam tytuł... Niezbadane są meandry myśli...

.
He, he,
Kaniu, żeby tak ktoś wystawił nam zwolnienie z zimy, ale byłoby fajnie

. Zaraz zobaczysz na zdjęciach mój ogród z końca listopada. Jeśli nie spadnie śnieg, a tak się już zdarzało, te obrazki będą ciągle takie same przez następnych kilka miesięcy

. Nuda, panie, nuda!
Monty Don mówi, że ogród to jest droga, która nie ma końca. Musi się więc zmieniać, żeby ogrodnika nie zanudzić ze szczętem, no i nie wkurzyć. Stąd tak ważny odpowiedni dobór roślin. Jestem dziwnie spokojna, że Ty sobie z tym problemem poradzisz.
Róż jeszcze nie kopczykuję, jest stanowczo za ciepło. A że kopce robię z kory, którą mam przygotowaną, a ogród pod nosem, więc zdążę.
Małgosiu Pepsi, o listopadzie złego słowa nie powiem. Piękny był, pozwolił wykonać wszystkie prace i zostawić ogród w niezłym stanie.
Moje baterie jakoś jeszcze zipią, a kiedy pomyślę, że już niebawem dzień zacznie się wydłużać, na pewno depresyjne nastroje mi nie grożą. Dłużej siedząc pod dachem krytycznym okiem patrzę na swoje domostwo, też mi się chce coś zmienić i zimowy czas się na takie plany nadaje.
Jak wiesz, ja się żarłocznie pasę skandynawskimi kryminałami przez cały rok, więc nie kojarzą mi się one ani z zimą, ani z kiepskim nastrojem. Po prostu pasjami je lubię.
Do współczesnej polskiej literatury absolutnie nie mam przekonania. Tylko Marek Krajewski mi odpowiada, choć jego książki ponure są do bólu.
Margo, kłosowce mogłyby mi się porozsiewać wszędzie, tak je lubię! Niestety, sieje się tylko tzw. gatunek. Odmianowe już nie. W tym roku zaginął mi
Black Adder, nie wiem czemu. Dostałam od
Aprilla nasiona, pierwszy raz będę go siać, ale jaki będzie efekt? Nie wiadomo, skoro sam się nie rozsiewa...
Przekwitłych kłosów nie wycinam, uwielbiam je w każdej, nawet najbardziej schyłkowej postaci.
Witaj, Krysiu!
Faktycznie, hortensje ogrodowe niespodzianie pięknie zakwitły i długo cieszyły oczy. Pewnie spodobało im się mokre lato. Mam raptem dwie ogrodowe i mimo że są chimeryczne, nie mam zamiaru się ich pozbywać. Są ładne nawet bez kwiatów, a z kwiatami - super.
Kosmosy się chyba pokrzyżowały i w ogóle w tym roku dziwnie się zachowywały. Było ich znacznie mniej, zakwitły bardzo późno, a ten okazał się najładniejszy. Może to faktycznie Angol

.
Jak się ma trzy koty i wszystkie charakterne, to zawsze jakaś śmieszna sytuacja z tego powstaje. A
Ibrakadabra to zołza pierwszej wody. Nie odpuszcza
Zlatankowi, syczy na niego jak kobra!
A teraz doniesienia z zielonych pokoi:
Ten kotek został przeze mnie nazwany Półdiablęciem Weneckim. I co? Muszę go przeprosić i tego miana pozbawić. Teraz to spokojny, słodki i łagodny koteczek, kompletnie pozbawiony diabelskich przymiotów.
To miano w naturalny sposób przechodzi na Ibrakadabrę, która mimo świętoszkowatego wyglądu i słodkich min jest prawdziwą diablicą. Oba kocury rozstawia po kątach, a wyżywa się w podniebnych akrobacjach.
Tak pożegnała listopad piękna róża, J.V.Goethe.
A to najładniejsza o tej porze roślina - epimedium rubrum. Zaiste, powinna zasłużyć na więcej miejsca w ogrodzie.
Trzy żywioły (wiatr, glicynia i szerszenie) rujnują moją pergolę
. Ibrakadabra uważa się za niewinną. Ona tylko stwierdza fakt...
Kłosowiec. Jak ja lubię te wyciory
.
Kule i stożki - też lubię.
Bluszczowe psisko coraz bardziej poczciwe...
A tak zielone pokoje żegnały listopad 2017.
Życząc powodzenia w przedświątecznych poczynaniach i dziękując za wizytę, żegnam się ... listopadową poziomeczką.
Jagi