Jadziu - Goldelse obficie kwitnie , mimo ze to jej drugie kwitnienie, duże kwiaty przyciągają wzrok, gdyby jeszcze zechciała być troszkę wyższa. Trzeba jej oddać, że krzaczek ma bardzo zgrabny!
Anabuko - w obiektywie aparatu nie pokazujemy tego, co nam się się nie podoba. Choć mam ochotę obfotografować rózyczki z ADR-em i wysłać te zdjęcia tym, którzy certyfikat zdrowotności przyznają. Może zarumienią się ze wstydu, bo na pewno nie wszystkie róże na taki zaszczyt zasługują.
Jagno - jak znajdziesz hodowcę, co to ma takie róże, które rzeczywiście nie chorują, to daj mi znać. Tak sobie myslę, że na pewno wszystko zależy od miejsca, pogody czy też innych czynników. Jedne róże są bardziej a inne mniej odporne. Przy rożach, które są chore, nawet jeśli rośnie ta z ADR-em, to i tak prędzej czy później zachoruje. Ale co tam, teraz przez kilka dni nie będę oglądała swoich panienek, jadę na grzyby! Synowi na pewno nie będzie przeszkadzał widok plamistości czy mączniaka, powiedziałabym, że nawet nie zauważy, że z różyczkami coś jest nie tak

, ot taki z niego znawca.
Basiu - to co, odrzucamy chemię? Myślisz, że damy radę? Jeśli się nam uda, odtrąbimy tę wieść na cztery strony świata. OK? Jak powiedziałam M., że koniec z chemią , popukał się w głowę i stwierdził, że chemia to ŚRODKI OCHRONY ROŚLIN, więc należy je chronić. Ano zobaczę, czy uda mi się go przekonać. Wszystkie swoje z mączniakiem oberwałam, pewnie za tydzień zrobię to jeszcze raz. A teraz: Na grzyby!
Tolinko - i naprawdę zarzuciłaś chemię? Czy tylko jej używanie zredukowałaś do absolutnego minimum? Pewnie koleżanka ma rację, bo z opryskami troszkę jak z antybiotykami. Im więcej ich używamy, tym bardziej stajemy się na nie odporni. Trzymam kciuki za Twoją Candelight. Jak zaczniesz ją obcinać po kwitnieniu czy to pierwszym czy drugim, daj mi znać, bo wyjątkowo kolejne przyrosty są przy niej słabiutkie , i to niemal każdego roku. Coś obcinam źle, niby nad pierwszym piątym liściem, a wychodzi kucha!
Majko - muszę wczytać się dokładnie o jakich algach piszecie. Dzięki za wskazówkę! Teraz Bory Tucholskie - rowery i grzyby ( o ile będą, bo w Wielkopolsce jeszcze ich mało, choć już powoli się pojawiają), a potem dokładna lektura o naturalnych nawozach. Bylebym niczego nie musiała kisić!
Krysiu - bądźmy jak Don Kichote, on swą walkę z wiatrakami co prawda przegrał, ale idea pozostała! Obrywaj liście, wczoraj więcej liści niż kwiatów oberwałam. Nie zostawiaj na krzaku mączniaka, bo choroby będą szybko się rozprzestrzeniać.
A to sprzed tygodnia, teraz już dużo więcej kwiatów, ale aparat w walizce, więc cóz
A to takie przypadkowe, jakby na zachętę
