A-nie, rzeczywiście Bounty niewiele różni się od Anabelle. Jest trochę bardziej krępa, niższa i w związku z tym mniej się pokłada. Przebarwiają się tak samo i kwiat mają w zasadzie jednakowy. U mnie sprawdzają się w zacienionych miejscach, bo fajnie je rozjaśniają.
Cyma, hortensja White Dom jest faktycznie wyjątkowa. Nie jest może tak zjawiskowa jak pełne odmiany, ale ma w sobie coś, co każde się przy niej zatrzymać. Delikatność i subtelność. Krzew jest bardzo rozległy, potrzebuje dużo miejsca. U mnie na pewno ma za ciasno.
Sweetdaysy, Anabelle jest bardzo żywotna. Nic dziwnego, że u Ciebie od razu zaczęłą się rozwijać. Zobaczysz, jak szybko urośnie. Zanim się obejrzysz, będziesz mieć okazały krzew z białymi kulami.
Kwiatostan
Vanilki.
Hayes Starbust ma piękne gwiaździste kwiatuszki i jest ich naprawdę wielka obfitość. Niestety ta odmiana jest bardzo kłopotliwa, bo pod ciężarem tego bogactwa kwiatów hortensja kładzie się na boki i żadne podpórki nie dają rady jej podtrzymać. Zmagam się z tym co roku i dotychczas nie znalazłam sposobu, bo pędy stale ma wiotkie.
Ta kępa białych floksów znajduje się blisko hortensji i z daleka trudno je czasem odróżnić.
Ascot w upałach radzi sobie niespodziewanie dobrze.
Hortensje i brzoskwinki
Limelight dopiero zaczynają i są na etapie limonkowym. U mnie zawsze są opóźnione, bo mam je w półcieniu. Te na zdjęciu to młodziaki, sadzone jesienią.
A tutaj szpalerek młodziutkich
Silver Dollar. Ich debiut u mnie. Od razu pięknie zakwitły, choć ledwie od ziemi odrosły.
W tle
Polar Bear. Też sadzone jesienią i już cieszą oczy.
