ewamaj66 pisze:. Grabkami równaliście?

Najpierw M. pojeździł ciągnikiem z przyczepionymi z tyłu
zębami ... do tej pory nie mogę się nauczyć tych nazw

bronowanie? talerzowanie? gruberowanie? na razie mi to się myli

, potem ja zbierałam kępy perzu a M. grabił grabkami
U nas teraz zastój totalny w pracach rolniczych! Kiedyś u
Pati zdaję się, omawiałyśmy już ten temat ... ale
ów temat, jest niewyczerpalny!!!
Mężczyzna nie potrafi robić dwie rzeczy na raz, wtedy jak kobieta nie wyobraża sobie robienie TYLKO jednej rzeczy.
Otóż mój M. teraz nie może nić robić, bo ... szuka samochodu!

A że pieniędzy na ten zakup posiadamy nie wiele ... a ściślej mówiąc, bardzo mało, zadanie jest utrudnione! M. chodzi jak naćpany, gada sam do siebie

, dzwoni, odbiera telefony, siedzi na portalach motoryzacyjnych.
Ja Ałła, kobieta z krwi i kości, widząc, że drugi dzień nic się nie ruszyło w robotach/pracach ( z listy priorytetowej

) bezmyślnie i naiwnie powiedziałam: Mareczku, może zrobisz w szklarni porządek, żeby można już było obornik rozrzucić?
I to był mój błąd!! Zrozumiałam dopiero wtedy, jak zobaczyłam pełne niedowierzania, zdziwienia i wręcz oburzenia, oczy męża! I usłyszałam: Aaalooczkaa! Jak możesz? Przecież wiesz, że teraz nie mam czasu! Szuukaam sa-mo-cho-du!!
Cóż, wobec takich argumentów, musiałam ustąpić

Chociaż w myślach pomyślałam: Też mi zajęcie, kobieta mogłaby szukać samochodu, pilnować dziecka, gotować obiady, pielić chwasty, doić krowy, malować włosy i robić hennę i t.d.
Tak, że mogę Wam tylko pokazać moje bakłażany.
Pomidorki
A teraz zlecenie specjalne. Na prośbę forumek, relacją z pieczenia chleba.
Robimy rozczyn: pół kostki drożdży, ociupinka cukru, garść mąki i kilka łyżek serwatki. Konsystencja ciasta naleśnikowego. Czekamy aż zacznie puszczać bulki.
W międzyczasie szykujemy mąki, piszę
mąki w liczbie mnogiej bo najsmaczniejszy chleb wychodzi, jak zmieszacie kilka mąk. Ja daje pszenną pełnoziarnistą, pszenną typ 650, żytnią pełnoziarnistą, orkiszową, czasami gryczaną. Razem musi być 2 kg. Dodajemy 2 łyżeczki soli (można wsypać garść siemia lnianego), wlewamy do dołka rozczyn.
Po czym stopniowo wlewamy około 2 l. serwatki, energicznie lecz z wyczuciem mieszając łyżką ( jeśli serwatki jest mniej, mieszamy ją z letnia wodą, najlepiej bez chloru) Musimy bardzo dokładnie wymieszać, tak żeby na dnie miski nie było suchej mąki lub nie roztartych grudek. Mieszać trzeba do tego czasu aż ciasto "zacznie mówić"

, czyli z pod łyżki, pod czas mieszania, będą wydobywać się takie dźwięki: Puch, puch, puch.
Konsystencja - trochę gęściejsza jak na racuchy drożdżowe.
Szykujemy formy. Jeśli ktoś ma teflonowe to tego robić nie musi ... chyba

Ja mam te zwyczajne, białe, dla tego musimy obficie wysmarować olejem i obsypać bułką tartą.
Wykładamy/wylewamy ciasto do form, po czym mokrą ręką wygładzamy ciasto i dobrze zwilżamy, posypujemy dowolnym ziarnem i odstawiamy do wyrośnięcia.
Po wyrośnięciu wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 250*, od razu nastawiamy na 200*, pieczemy 1,5 godziny.
Smacznego!!
